Nadine Labaki już w swoim pierwszym filmie
Karmel udowodniła, że kino kobiece jest mocne, mądre i ma się dobrze wśród męskiej konkurencji.
Dokad teraz? po raz kolejny przenosi nas w świat kobiet, które niczym stwory z innej bajki, muszą ułożyć sobie życie w szalonym świecie zdominowanym przez mężczyzn.
Labaki zabiera nas do libańskiej wioski, która praktycznie odcięta od świata dzieli się na dwa obozy religijne - muzułmański i chrześcijański. Lata konfliktów i wojen na tle religijnym sprawiły, że cmentarz pochłonął większą część jej mieszkańców. Wycieńczone bezustanną żałobą kobiety przejmują pałeczkę i postanawiają zażegnać w wiosce spór religijny, którym objęty został cały kraj. Jak nie trudno się domyślić, Labaki pokazuje wymownie, że spory te tworzone są przez umysły męskie. To w ich głowach rodzą się potwory. Zaś po drugiej stronie stoją kobiety, które próbują zbudować most, by móc zjednoczyć i obłaskawić to co przez wieki całe jest podporą wojen - testosteron. To one wycieńczone zabijaniem w imię lepszego boga szukają recepty, by powstrzymać pęd do destrukcji własnych mężczyzn. Autorka znajduje na to przeróżne sposoby. Ukraińskie prostytutki, haszysz, cudowne nawiedzenie, aż po religijną konwersję. Wszystko to utrzymane w bardzo lekkim, kobiecym tonie nadaje całości przejrzystości i wymowności.
Mimo komediowych odnośników, nie jest to obraz lekki w odbiorze. Labaki raczej chce nam ukazać bezsens walk i sporów religijnych. I nie ważne, w którym miejscu na ziemi jesteśmy temat ten jest tak uniwersalny, że może się z nim identyfikować każdy.
To cudowny, ciepły film. Mega kobiecy. Cieszę się, że Labaki dalej uparcie drąży temat bezsensu sporów religijnych, wzmacniając przy tym rolę kobiet, bo jak pokazuje jedna ze scen filmu, nie zawsze ten kto trzyma pilota w ręku, rzeczywiście ma władzę ;-)
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))