Strony

poniedziałek, 7 stycznia 2013

HERMANO

Może film ten nie jest najświeższy, biorąc pod uwagę rok produkcji, ale jakimś trafem nieuważnie przeleciał mi między palcami.
BRAT przypomina mi trochę tragedię szekspirowską. To nie jest film o piłce nożnej, jak sugerować mogą opisy. To tragiczna historia o pasji, braterskiej miłości i odpowiedzialności.
Dwaj bracia dzielą ze sobą nie tylko ogromną pasję do piłki nożnej, ale też ogromne przywiązanie i wzajemną zależność. Młodszy ma dużo szacunku do starszego brata. Jest jego nauczycielem, mentorem, ale i wybawicielem. Dzięki niemu bowiem odnalazł on rodzinę i uniknął śmierci na śmietnisku, będąc porzuconym niemowlęciem. Ten dramat właśnie zaważył zarówno na jego losach, jak i losie jego przybranej matki i starszego brata.
Reżyser rewelacyjnie snuje obraz mocnych więzi w rodzinie. Dwóch braci mocno ze sobą zżytych i matka, która mimo biedy i trudu wychowuje ich z miłością i ciepłem. Niefortunnie młodszy staje się świadkiem jej przypadkowej śmierci. Chcąc oszczędzić brata i ich karierę piłkarską, sekret o mordercy zachowuje dla siebie. 
To nieszczęście, które było zupełnym przypadkiem pokazuje nam, jaka jest miłość braci wobec siebie w obliczu rodzinnej tragedii. Czy są w stanie przemóc nienawiść i chęć zemsty ? Czy są w stanie racjonalnie myśleć i wysunąć z tej tragedii i szansy jaką mają przed sobą, odpowiednie wnioski ? A na samym końcu reżyser zadaje pytanie, czy więzy krwi, są mocniejsze niż więzy rodzinne i czy śmierć bliskiej osoby jest w stanie te więzy złamać ?
Wszystkie te odpowiedzi dostajemy w ostatniej scenie filmu, jaką jest mecz finałowy drużyny, w której grają bracia. Ironicznie on zaważy na ich relacjach. Ukaże prawdę, jaka jest faktycznie ich miłość wobec siebie. I ta scena jest wstrząsająca. Nie będę odkrywać wszystkich kart, ale byłam ogromnie zaskoczona odpowiedziami, jakie przygotował dla nas reżyser.
Film może nie jest wielkim widowiskiem. Może nie ma scen sportowych zapierających dech w piersiach. Sama historia prowadzona jest trochę infantylnie i trochę naiwnie, jakby autor wczuwał się w charaktery obu chłopców. Jednak zakończenie rekompensuje wszystko, a tragizm sytuacji jest nie do ogarnięcia. Przynajmniej dla mnie.
Moja ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))