Zawsze fascynowała mnie reklama na plakatach filmowych. Biorąc pod uwagę, że większość społeczeństwa z szybkością odrzutowca przyswaja hasła, a z jeszcze większą prędkością obrazki, to plakat do filmu MAMA jest strzałem w dziesiątkę. Na pierwszy rzut oka rzuca się przestraszone dziewczę, drugi rzut to tytuł, a najbardziej przyciąga nazwisko u góry, czyli GUILLERMO DEL TORO. DEL TORO stał się swoistym znakiem towarowym. Nakręcił dwa dobre horrorki, jeden w stylu fantasy (
Labirynt fauna). Bardzo oryginalny i chwytliwy. Parę kolorowych obrazków w postaci HELLBOY i tak właściwie słuch o nim zaginął. Jednak etykietka jaka do niego przylgnęła jest rewelacyjną reklamą na dobre kino grozy.
Czy tak jest w przypadku MAMA?
Del Toro przyłożył się do filmu jako producent. Za jego oprawą reżyserską i pomysłem na scenariusz stoi Andrés Muschietti. Nie zdążył się on jeszcze znacząco przysłużyć światowej kinematografii. Jednak spłodził całkiem niezłą krótkometrażówkę pod tym samym tytułem. Najwyraźniej musiała ona zachwycić również Del Toro, co skończyło się właśnie premierą na dużym ekranie.
Na nieszczęście moje ten krótki filmik Muschietti'ego obejrzałam po seansie MAMA współprodukowanego przez Del Toro. A dlaczegóż na nieszczęście ? Ano dlategóż poniewóż...
Mam problem z jednoznaczną oceną filmu, a filmik stał się niezłym gwoździem do trumny. O ile wahałam się w stronę bardziej pozytywną, o tyle po seansie krótkometrażówki stwierdziłam, że film został lekko spieprzony. Mówiąc kolokwialnie :-)
Historia opowiada o dwóch dziewczynkach, które w skutek nieszczęśliwych zdarzeń tracą oboje rodziców. Dalszą ich opieką zajmie się wujek (totalnie bezpłciowy, wykastrowany Nikolaj Coster-Waldau) oraz jego partnerka (plus za tatuaże, biczowata Jessica Chastain
). Dalej więcej nie powiem, bo spojlery nie są wskazane, a jak ktoś się już zdecyduje na seans, to mnie przeklnie po stokroć. Anyway, historia jest mocno osadzona na zjawie, która w postaci owej Mamy równo stawia na nogi całą chałupę razem z jej domownikami.
Jest parę bzdur w tym filmie. Największą, to że pies jest w stanie wyczuć zapach człowieka po pięciu latach. Jakoś nie mogło to ujść mojej nieuwadze. Dlatego absurd ten wart jest zanotowania. Druga rzecz, która jest tandetna i oklepana i zaczyna mnie powoli wkurzać w horrorach, to sceny w których bohaterowie robią sobie wycieczki krajoznawcze do lasu nocą (WTF ?). Rozumiem powiew grozy, ewentualnie marsz na orientację. Jednak jak tak dalej pójdzie to wyprawy na grzyby zaczynać się będą po północy.
Film od samego początku trzyma się mocno. Fabuła wartko się toczy przez pierwsze 15 minut. Potem lekko osiada, gdyż dużo niewytłumaczalnych rzeczy trzeba laikom wytłumaczyć. Dzięki czemu wieje grozą. Straszne rzeczy dzieją się. Muzyka świetnie potęguje złowrogie emocje. Jak i gra światłem tudzież również :-) I wszystko byłoby super, gdyby nie nastała 60 minuta filmu i wszystko wzięło w łeb. Akcja mocno osiadła. Zjawa przestała straszyć, a raczej bawić. Kukła z rozczochranymi herami, która miota się po ekranie w konwulsjach. Fabuła staje się przewidywalna, by już pod koniec totalnie zmęczyć widza swoją oczywistością.
Nie twierdzę, że film jest zły. Bo nie jest. Jest raczej przeciętny. Fabuła niczym nowym nie poraża. Wręcz jest kliszą. Niestety jednak, gdyby reżyser podążył drogą z krótkometrażówki i trochę przerobił dzieciątka na opętane złem monstra, wiałoby grozą, a może nawet byłoby zabawnie. A tak, wszystko jest ugładzone, przewidywalne. Nawet efekty owej damy piekielnej wydają się groteskowe.
Trudno więc jednoznacznie ocenić ten film. Jest on zbyt nierówny. O ile pierwsza połowa jest dobra, o tyle druga totalnie siada i nuży. Krótki metraż pokazał, że reżyser odstąpił trochę od założonej idei. Moim zdaniem niepotrzebnie. Obrana ścieżka w filmiku była na moje skromne oko właściwa. W filmie podporządkował się trochę rynkowi i postanowił nie kalać świętości. Czyli złotowłose, słodkie bejbiki niech pozostaną złotowłose i słodkie. A wstrętne czarne, wychudzone babsko niech straszy. I to był błąd.
Moja ocena: 5/10
Poniżej daję link do pierwowzoru.
MAMA - krótki metraż
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))