Strony

piątek, 22 marca 2013

DESPRE OAMENI SI MELCI




Dzisiaj piątek, a ja nie mam ani ochoty ani humoru. To straszne. I ta wiosna (!?)... daje się chyba we znaki wszystkim wokół. A szczególnie tym, którzy poza pracą nie mają już innego świata. Co za biedni ludzie...
I trochę o pracy jest też ten film. Właściwie nawet nie trochę, a głównie :-)
Ale zanim o pracy... bo praca to nie cel, a jedynie środek.
Po pierwsze fascynuje kraj. Rumunia. Niby daleko, a tak blisko. Blisko mentalnie. Bo to jakby Słowianie, bo to postkomuna, bo to unia, i cały ten syf przez który my, jako naród przeszliśmy. Z małym wyjątkiem... mimo wszystko mają większe szczęście lub talent lub koneksje lub whatever na dobre kino (DUPA DEALURI , 4 miesiace, 3 tygodnie i 2 dni (2007), Jak chce gwizdac, to gwizdze , 12:08 na wschód od Bukaresztu, Policjant, przymiotnik , etc.).

Film rozgrywa się w czasach tzw.transformacji. System komuny pada, czerwone świnie dalej są przy korycie, a ci którzy walczyli o wolność, teraz walczą z wolnością. To bardzo przewrotna historia.
W 1992 roku Michael Jackson przyjeżdża na koncert do Rumunii. Te symboliczne w filmie dokumentalne obrazy oznaczają nadejście nowych czasów. Bogatego, kolorowego, wolnego konsumpcjonizmu z Zachodu, który niesie wyzwolenie i zbawienie w jednym.


George () miejscowy lawdżoj, przystojniak i łamacz kobiecych serc jest związkowcem w upadającej fabryce. Chcąc uratować setki miejsc pracy w zakładzie motoryzacyjnym, który ma zostać zlikwidowany, by na jego miejsce powstała francuska fabryka ślimaków, namawia swoich kompanów z zakładu, by dobrowolnie oddali spermę do kliniki bezpłodności. Plan wydawałby się genialny. Każdy z kilkuset pracowników przez tydzień za 50 dolarów oddałby spermę, a kasa miałaby iść na pokrycie długów fabryki i jej finansowe podratowanie. Plan iście cwany i diabelski. I kiedy już ma wszystko wyjść na dobre, życie daje w mordę po raz drugi.


Niestety nic co piękne nie jest wieczne. Jedni o tym zapominają i budzą się pewnego, cudownego dnia z ręką w nocniku. Wot nasi bohaterowie. Drudzy to urodzeni cwaniacy. Całe życie jak liszki ślizgają sie po garbie szczęścia i wizja chama, prostaka i bezkręga jakoś im nie przeszkadza. To typ ludzi bez moralności, zasad i etyki, ale za to z jajami do kolan. W filmie symbolizuje ich szef i francuscy biznesmeni.
Specjalnie nie powiem jak się historia zakończy. Może ktoś się skusi by ją zobaczyć. Ten obraz jest tak denerwujący, że aż boli. Denerwuje prawda z niego płynąca. Nie ma w nim krzty zakłamania. Całe życie. Wniosek jest taki jedynie, że czasami lepiej pogodzić się z kulawym losem, niż łudzić się, że wiatr wieje w oczy również bogatym.



Z tego co kojarzę, to nie popełnił zbyt wielu filmów. Wprawdzie był producentem takich tytułów jak Katalin Varga (2009), czy Misja kadrowego, ale tylko dlatego, że Rumunia to filmowy raj finansowy. Sporo produkcji zachodnich przenosiło swego czasu plany zdjęciowe do tego kraju, bo po prostu się pyliło. Z tego co słyszałam ta sytuacja przestała być już taka różowa. No cóż... pewnie Unia... dyrektywy, rozporządzenia, itp. itd.
ŚLIMAKI I LUDZIE to naprawdę zabawna historia. Perypetie zwykłych ludzi uwikłanych w meandry twardego biznesu. Biznesu w którym pieniądz to czynnik jedyny. Nasi bohaterowie w tym całym zawirowaniu wokół bankructwa ich fabryki, próbują normalnie żyć i wedle swoich możliwości walczyć z niesprawiedliwością. Życie oczywiście samo weryfikuje rzeczywistość. Jakoś tak się dziwnie w tych naszych krajach postkomunistycznych dzieje, że ci którzy kradli za komuny, teraz kradną w imię demokracji, a ci co byli okradani, dalej są okradani. Problem w tym, że ci szaracy dodatkowo za wszystko muszę płacić o wiele większą cenę. A aktualność słów piosenki Strachy na Lachy ma o wiele bardziej uniwersalne przesłanie niż mogłoby się wydawać :-)  : 

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))