Strony

niedziela, 12 maja 2013

UN CUENTO CHINO



Woziłam się z tym filmem od tygodnia. No i wyszło szydło z worka, bowiem nie taki CHIŃCZYK NA WYNOS straszny, jakby się mogło wydawać. Długo odkładany seans okazał się bardzo przyjemną komedią w sam raz na dobry początek dnia.


To słodko-gorzka historia o samotności i przeznaczeniu. Główny bohater Roberto prowadzi sklep ze śrubkami, gwoździami i innym żelastwem. Mieszka sam. Jest surowy w obyciu z ludźmi. Jakby nieokrzesany. Ale uprzejmy. W fachu, w których kontakt z klientem jest podstawą, by przetrwać na rynku umiejętność radzenia sobie z wszelkiej maści irytującymi typami Roberto opracował do perfekcji. Sam ma przy tym odrobinę maniaka w sobie. Jest przesadnie skrupulatny i ułożony. Jego życie odmierza liczenie gwoździ, szukanie absurdalnych historii w gazetach i punktualne zasypianie.
Wbrew pozorom ten pedantyzm jest uroczy. To człowiek, który mimo swego fachu nie znosi ludzi. Większość uważa za debili i chamów, a mniejszość... z tą nie potrafi sobie zbytnio radzić. Ma bowiem duże problemy z wyrażaniem uczuć. Zwłaszcza w obyciu z kobietami. Skutecznie odrzuca konkury pewnej pięknej Pani, mimo jej pełnej fascynacji jego osobą. Co za człowiek słowo daję :-) I gdy tak żyje w swym przekonaniu, że życie to jeden wielki przypadek, którym rządzi się absurd, pojawia się chińczyk. Człowieczek, który spada z taksówki, jak grom z jasnego nieba i on uzmysłowi naszemu bohaterowi, że życie to nie przypadek, a splot wielu mniej lub bardziej dziwacznych okoliczności przed którymi nie da się uciec. No, chyba że jest się głupcem i/lub arogantem.


Cała ta historia jest okraszona ironią i ciepłym humorem sytuacyjnym. Również bohaterowie mają w sobie pewną nieporadność życiową, dzięki której potrafią rozbawić. Oczywiście jest to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów , który jak zwykle jest cudowny. Gdyby stóg siana miał te oczy.... to ja miałabym największą stodołę w okolicy :-)
Polecam tym, którzy lubią obejrzeć od czasu do czasu absolutnie niezobowiązującą historię. O łamaniu własnych, wewnętrznych barier. O porozumiewaniu się bez słów, a przede wszystkim o zrozumieniu. I o tym, że nigdy nie jest za późno, by naprawić własne błędy.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))