Zacznijmy od tego, że nie jestem częstą bywalczynią w kinach na horrorach. Ostatni jaki widziałam to OSZUKAĆ PRZEZNACZENIE 5, ale tylko ze względu na 3D. Tak na marginesie 4-ka miała lepsze efekty w 3D, scenę na torze wyścigowym do dzisiaj pamiętam - palce lizać. Ale o czym to ja... no właśnie, rzadki ze mnie gość na horrorach w kinach. I miałam w związku z tym szereg wątpliwości. Czy warto, czy nie szkoda, a jak będzie kicha, itp. itd ? Złamałam się, poszłam, i warto było.
James Wan... bo to ten Pan spowodował, że film stał się niezłym kinowym mózgojebem dla gimbusów. Miałam to nieszczęście siedzieć koło kilkunastu i dziwnym odgłosom przerażenia nie było końca.
Historia nie jest ani odkrywcza ani oryginalna. To standardowa opowieść, w której dwójka badaczy zjawisk paranormalnych zjawia się w domu siedmioosobowej rodziny, w którym zagnieździł się demon. A smaczku temu filmowi nadaje informacja, że to historia oparta ponoć na faktach. I ta wiadomość jeszcze bardziej potęguje strach i przerażenie. Sama myśl, że takie cuda mogą dziać się w naszych domach przyprawiają o niemały zawrót głowy.
Wan nie odcina się od klasyki horroru. W filmie widać masę zapożyczeń zarówno z EGZORCYSTY, POLTERGEIST, czy AMITYVILLE. Z początku myślałam, że będzie to jedna z tych nudnych historii o nawiedzeniach. Coś w rodzaju PARANORMAL ACTIVITY. Jednak, miło się zaskoczyłam. Technicznie na szczęście to normalny fabularny film, a nie żadne found - footage. Zdjęcia są świetne. Muzyka rewelacyjna. Ta dwójka tak ze sobą współgra, że eskalacja grozy jest wprost namacalna. Każdy włos na głowie dęba mi stawał im dalej akcja posuwała się w głąb mroku domu. Rewelacyjna scenografia. Utrzymana w konwencji lat 70-tych. No i aktorzy. Duet Wilson-Farmiga dali radę. To wyśmienici aktorzy. W każdej konwencji czują się dobrze i nie widać w nich sztuczności. A tak na marginesie Wilson nawet w pekaesach, skubany, dalej przystojny. No i Lili Taylor - jakże ją mało widać, jakże niedoceniona, jakże ją lubię.
Z pewnością film ruszy każdego. A kino nadaje filmom grozy dodatkowego bodźca. Wszystko jest o wiele wyraźniejsze. Przede wszystkim dźwięk i muzyka. Przerażenie wyziera z każdego rogu. Wan nie oszczędza w środkach. Akcja dość szybko zatacza krąg i od tej chwili nie ma wytchnienia. Demon jest paskudny i demon jest zły. Ma moc niszczycielską i nie szczędzi w środkach. Jedyny mankament jaki zanotowałam, to zakończenie. Ono nie jest złe... jest po prostu za szybkie. Zbyt prędko i jakby od czapy nastąpiło rozwiązanie. Chciałoby się po prostu więcej, a film trwał prawie 2 godziny. Nie wiem jakim cudem mi ten czas przeleciał, a przeleciał w oka mgnieniu. Najzabawniejsze jest to, że trailer w ogóle mnie nie pociągnął. Był średni i kompletnie niezachęcający. Także tym bardziej jestem mile zaskoczona.
Widziałam 3 filmy James'a Wan'a - INSIDIOUS, DEATH SENTANCE i SAW. Każdy z nich to świetne kino w swoim gatunku. W każdym z nich Wan udowadnia, że jest specem od filmów grozy. Dodając do tego zestawu THE CONJURING w ciemno można iść na kolejne jego obrazy i obawiam się, że nie będzie ściemy. Trochę mówię to może na wyrost. Następny w kolejce jest bowiem SZYBCY I WŚCIEKLI 7 (tak, aż siedem!), ale daję temu tytułowi kredyt zaufania właśnie ze względu na Wan'a, no może jeszcze Statham'a ;-)
Także polecam OPĘTANIE, a jeszcze bardziej OPĘTANIE w kinach. Fabuła, obraz i dźwięk wprost wgniatają w fotel. Kto lubi się bać to koniecznie. Kto nie... to może chociaż w TV. Zawsze można przecież wyskoczyć na nieplanowaną herbatę ;-).
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))