Strony

środa, 27 listopada 2013

EYFORIYA




EUFORIA - ugryzę ją najprostszym sposobem, a więc:

Euforia – stan nienaturalnie dobrego samopoczucia z tendencją do śmiechu, radości, płytkiej wesołości i dowcipkowania, doznawany nawet pomimo rzeczywistych niedomagań organizmu. Długotrwały stan euforii jest przeważnie objawem choroby psychicznej. Krótkie stany euforii są zjawiskiem naturalnym, mogą pojawiać się wskutek aktywności seksualnej, odniesienia sukcesu lub pod wpływem alkoholu. Mówi się też o euforii biegacza oraz euforii wysokościowej.
Euforia powodowana jest zwykle przez nadmierną produkcję dopaminy oraz serotoniny lub przez zablokowanie ich wychwytu zwrotnego.



Zawsze mówię, że wujek Gugle prawdę ci powie i przewidział ją nawet, co do joty, w przypadku tego ruskiego filmu. A opowiada on o mężatce, dzieciatej, która to pod wpływem bliżej nieokreślonego uczucia, może i nawet euforii, ucieka z kochankiem od swego męża. A kochanek to człek, który zakochał się w niej od pierwszego spojrzenia na wiejskim weselu. Wypatrzył ją sobie z tłumu, ubzdurał farmazony i postanowił odbić kobitę jej prawowitemu. I to by było na tyle. Bowiem cała reszta to typowy słowiański, emocjonalny szał. 
W sumie euforia świetnie uzewnętrznia się po dragach i poniekąd tak zachowywali się bohaterowie. W histerii biegali po ekranie. W jeszcze większym pijackim amoku podejmowali głupie decyzje. Choć, jakby się głębiej zastanowić ... by podjąć jakąkolwiek decyzję, trzeba być świadomym, a tych ludzi do akcji kierował popęd, instynkt, impuls.



Film jest nierówny. Jest cholernie nudny przez te swoje kilkuminutowe ujęcia pól, łąk, drogi, rzeki. I co z tego, że one są poetyckie, malarskie, oko kolorem cieszą, jak usypiam w połowie. Bohaterowie to ludzie prości, z roli. W życiu prostotą się kierujący. Instynktem zwierzęcym. Trochę jak z buszu wypuszczeni. Wiele im nie trzeba by pobudzić ich do działania. A to działanie potrafi być tak irracjonalne, głupie, debilne, kretyńskie, itd. itp.
Wkurzył mnie ten film, bo wkurza mnie głupota. Głupota sprawia, że się we mnie gotuje, kotłuje. Mam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok. I teraz tak sobie myślę, dobrym pomysłem były te przydługie i monotonne ujęcia. Uśpiły mnie. Inaczej roztrzaskałabym ekran. Taka forma przekazu do mnie nie trafia. Mało tego, nie przekonuje mnie. A jak już mnie mega irytuje, to nadaje się do jednego - ad kosz! I nie ważne czy wygrał festiwal w Grecji, czy Wenecji, film jest po prostu słaby.
Moja ocena: 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))