Strony

poniedziałek, 17 lutego 2014

FAUST


 

Moje pierwsze spotkanie z reżyserem Aleksandrem Sokurowem i muszę przyznać trochę niefortunne. FAUST jest bowiem zwieńczeniem tryptyku o totalitarnych przywódcach, których zekranizowania podjął się Sokurow. Zanim więc powstał FAUST uprzedziły go ekranizacje o Hitlerze (MOLOCH), Leninie (CIELEC) oraz cesarzu japońskim Hirohito (SŁOŃCE). 
Sokurow i jego FAUST nie jest wierny pierwowzorowi. To jego wariacja na temat dzieła Goethego. Wiele tu zmian i niedopowiedzeń. Nie są to jednak mankamenty. To obraz wybitnie artystyczny, jednak to co go wyróżnia ponad tego typu filmy, to umiejętność dotarcia do widza lubującego się w prostocie przekazu. Film został pozbawiony przeintelektualizowanego bełkotu, a na jego miejsce wprowadzono masę scen rodzajowych, przekoloryzowanych postaci i humoru. Pod tą powłoczką kryje się mroczne przesłanie, które zarówno Goethe, jak i reżyser nie omieszkają wytknąć nam paluchem.



Obraz wydawać się może kontrowersyjny. Głównie za sprawą ujęcia Doktora Fausta, jako człowieka słabego, którym kierują żądze i chucie. Nie potrafi się oprzeć własnym słabościom i dlatego tak łatwo poddaje się Diabłu. Sokurow nie ubiera Mefistofelesa w szlacheckie szaty i nie jest on piękny, jak to Goethe sugerował. Ten obrzydliwiec o posturze żebraka jest jak jad wolno sączący się po ludzkiej duszy. Coraz głębsze wypala rany, coraz bardziej łechta ludzką próżność. Czy jesteśmy w stanie oprzeć się własnym słabościom ? Czy potrafimy wyznaczyć sobie nieprzekraczalne granice ? Czy posiadamy normy, które kierują nasze życie na właściwy tor ? Te pytania są jak drogowskaz w czasie podróży Fausta z Diabłem. Faust próbuje wykpić obrzydliwie wyglądającego kompana, jego trupią naturę, gdy ten kieruje się konsekwentnie swoim wrodzonym cwaniactwem. Ta odwieczna walka między instynktem, a intelektem z góry osiąga przewidziany wynik. I znowuż stajemy przed smutną myślą, człowiek to twór słaby i zaślepiony. Nie istotne jest jak wielką będziemy mieli tego świadomość, jeśli jest w nas słabość łatwa do zdemaskowania. Słabość, której jeszcze łatwiej się poddajemy.
 

Ciekawy film, głównie za sprawą przerysowanych karykaturalnych postaci. Sokurow wprowadził wiele naturalizmu i turpizmu w rozgrywające się sceny. Wiele z nich obrzydza i odrzuca. Jest to jednak znak czasów, w których rozgrywa się akcja, a jednocześnie wykrzyknik nad naszym marnym żywotem, który tak bardzo próbujemy zhumanizować i ucywilizować.
Choć kolorystyka zdjęć przytłacza, jest mroczna i pozbawiona energii, uderzające jest ich podobieństwo do obrazów Pietera Brueghel'a. Z pewnością nie jest to najłatwiejszy film w odbiorze. Podróż bohaterów przypomina momentami skomplikowane rozmowy pomiędzy Antoniusem i Śmiercią w SIÓDMEJ PIECZĘCI Bergmana. Film Sokurowa jest jednak lżejszy. Głównie za sprawą sporej ilości naprawdę zabawnych scen. Jeśli jednak komuś przypadł do gustu MŁYN I KRZYŻ Lecha Majewskiego z pewnością i FAUST nacieszy oko. Mnie ten film zainspirował, by przybliżyć sobie wcześniejsze dokonania Sokurowa.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))