Strony

niedziela, 13 kwietnia 2014

HATESHIP LOVESHIP [2013]




Nowy film mało znanej reżyserki Lizy Johnson to subtelna podróż wgłąb rodzinnych relacji, rozterek i samotności. O zagubionych duszach, które poprzez życiowe zawieruchy potrafią znaleźć swą drogę ku sobie.



Zaskakująca w tym filmie jest rola Kristen Wiig, którą nota bene bardzo lubię. Znana głównie z ról komediowych tutaj otwiera swoją nową aktorską kartę. Rolę dramatyczną, pełną nostalgii i zagubienia. Idealnie wpasowała się w swoją kreację i idealnie oddała uczucia bohaterki. Johanna, bo o niej mowa, to kobieta, która swoje życie poświęciła pomocy starszym osobom. Gdy trafia do domu pastora, jako pomoc przy wychowaniu jego wnuczki przez przypadek zostaje wplątana w okrutną gierkę. Jak to mówią nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło i zabawa uczuciami bohaterki, poprzez wyboistą drogę, zmieni jej życie na lepsze.



Ten niskobudżetowy film, z rewelacyjnymi kreacjami Wiig, Guy Pearce'a i Nicka Nolte, wprowadza widza w stan unoszenia. Głównie za sprawą osobowości Johanny. Jej subtelność, delikatność i wrażliwość nadają jej dość ponuremu życiu niezwykłej lekkości. Obraz nie jest pozbawiony sporej dawki goryczy. Bohaterowie ocierają się co rusz o sporej wagi rozczarowania i uczuciowe zawody. W tej cierpkiej atmosferze odnajdują w sobie niezwykłe pokłady życzliwości i zrozumienia. Otoczenie się osobami o ciepłym usposobieniu łagodzi żale, a nasi bohaterowie odnajdują siebie i budują nowe życie na zgliszczach.



HATESHIP LOVESHIP to jeden z tych nieśpiesznych filmów, które buduje atmosfera, a nie fabuła. I ta jest tutaj niezwykle subtelna i delikatna. Nie jest to film, który środek ciężkości skupia na pięknych zdjęciach, muzyce, czy fabule. Reżyserka w niezwykły sposób opowiada historię swoich bohaterów. Choć w drugiej połowie akcja dość znacznie zwalnia, nie zmienia to faktu, że nadal ma się ochotę przyglądać zatroskanej minie zbitego szczeniaka, którą niezmiennie prezentuje Wiig. Jest przy tym niezwykle ciepła i urocza. Wprawdzie jej naiwność potrafi drażnić, to szczerze kibicowałam bohaterce do końca. 
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))