Przyznam szczerze, że miałam kilka podejść do tego filmu. Z pewnością powodem nie była niska jego niska jakość, a nadmiar skrajnych emocji płynących z ekranu. COLDWATER to kolejny niskobudżetowy i piekielnie dobry film.
Tytuł odnosi się do miejsca, w którym przetrzymuje się nieletnich przestępców. Nie jest to zakład poprawczy, raczej ośrodek resocjalizacyjny, w którym byli żołnierze pilnują ładu i porządku. Ich celem nadrzędnym jest wyprostowanie skrzywionego moralnego kręgosłupa dzieciaków, którzy na co dzień są na bakier z prawem. Pewnego dnia do wspomnianego przybytku trafia młody diler Brad. Zbieg nieszczęśliwych wydarzeń buduje w nim silne poczucie niesprawiedliwości, a Coldwater skutecznie to uczucie wzmocni.
Niezwykle mocny film. Obraz przemocy, demoralizacji stosowany przez opiekunów przemieszany z bólem i bezsilnością dzieciaków, którzy poszukują moralnego wsparcia. Coldwater jawi się tutaj nie jako miejsce, w którym prostuje się złamane dusze, ale jak piekło, które jest karą za winy. Wszystkie zasady, które powinny być przestrzegane, nauka odpowiedzialności za swoje czyny i świeży zastrzyk moralności stają się mrzonką nie do spełnienia. Opiekunowie starają się bowiem, by kompletnie złamać w chłopcach resztki godności, które w sobie noszą.
Obraz przytłacza siłą przekazu. Akcja rozgrywa się powoli, pierwsza połowa nie sugeruje zbliżającej się katastrofy. Eskalacja zdarzeń, postępująca agresja strażników i inercja otoczenia stają się świetną pożywką dla buntowniczej natury podopiecznych. A zbliżająca się katastrofa wydaje się kolejnym, naturalnym ciągiem zdarzeń - nieunikniona.
Bardzo dobry film. Niezwykle dobrze nakreślone postaci, bardzo dobre dialogi i niezwykła siła emocji. Wprawdzie powstało wiele filmów o nieletnich przestępcach i brutalności w ośrodkach resocjalizacyjnych, ten z pewnością zasługuje na większą uwagę. Polecam!
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))