Strony

piątek, 9 stycznia 2015

AMERICAN SNIPER [2014]




Clint Eastwood skutecznie od 2011 roku realizuje filmowe biografie. 2014 rok pod tym względem jest wyjątkowy. Ledwo przycichło echo po dość przeciętnym JERSEY BOYS, gdy tymczasem w przedbiegach gotowy SNAJPER. I o ile historia o umuzykalnionych chłopcach z New Jersey nie przypadła mi do gustu, o tyle SNAJPER okazał się filmem dobrym. Eastwood zabiera nas w same serce wojny z terrorem, która nota bene nie jest niczym nowym w dzisiejszej kinematografii. Czy zatem Eastwoodowi udało się wznieść ponad takie produkcje, jak np. THE HURT LOCKER, JARHEAD, LONE SURVIVOR? Powiem krótko, nie. Jednak główny bohater jest jednostką na tyle interesującą, że zdecydowanie warto ją poznać. Nadmienię tylko, że film oparty jest na faktach.



SNAJPER opowiada historię o żołnierzu jednostki Navy SEALS, który zapisał się na kartach amerykańskiej, wojskowej historii. Chris Kyle wychowany przez surowego ojca, który od dzieciństwa zarażał swych synów wzniosłym patriotyzmem, lojalnością i walecznością, szybko wyrósł na mężczyznę oddanego sprawie. Ten Teksańczyk na wieść o atakach terrorystycznych opuszcza swe rancho i zaciąga się do armii. W niej wykorzystuje swoją niezwykłą umiejętność strzelecką stając się jednym z najlepszych snajperów w jednostce. Gdy wojna w Iraku na dobre się rozpęta, podczas swych kilku misji Chris zasłynie, jako najskuteczniejszy snajper w historii amerykańskiej armii. Był tak skuteczny, że rebelianci wyznaczyli za jego głowę nagrodę.



Eastwood nie opowiada nam o traumach wojennych Chrisa Kyle'a. Bohater był jednostką bardzo mocną psychicznie. Wyniesiony z domu rodzinnego rygor i musztra wykształciły w bohaterze wszystkie cechy pożądane u profesjonalnego żołnierza. Wzmacniał go również niebywały patriotyzm i miłość do swej ojczyzny. Potrafił racjonalnie wytłumaczyć sobie każdą zadaną śmierć, dzięki czemu oszczędził siebie i rodzinę od skutków stresu pourazowego. Wprawdzie Eastwood ukazuje bohatera miotającego się we własnej moralności, jednak w przypadku Chrisa Kyle jest to jedynie chwila słabości, którą dość szybko potrafi przezwyciężyć.



Trzeba przyznać, że historia Kyle'a jest niezwykła. Mało kiedy widujemy obraz człowieka zaprawionego w wojennym boju, wybijającego ludzi jak muchy, a jednocześnie na tyle skoncentrowanego i zafiksowanego na cel, że nic nie jest go w stanie złamać. Możemy sobie jedynie wyobrazić widok ogromu cierpienia, na który musiał być wystawiony bohater w trakcie działań wojennych. Możemy się obruszać, że z taką łatwością przychodziły mu kolejne wystrzały skierowane prosto w serce. Jednak musimy również zrozumieć, że takie są prawa wojny, a Chris Kyle był maszyną wojenną, która prze do przodu niczym taran, pozostawiając za sobą wyłącznie spalone mosty. Eastwood mocno jednak zmiękczył postać pokazując Chrisa od strony prywatnej, jako kochającego męża i ojca. [SPOILER] Życie Chrisa nie jest również pozbawione życiowej ironii. Człowiek, któremu udawało się uchodzić gładko z rąk wrogów, po odejściu ze służby zostaje zastrzelony przez amerykańskiego żołnierza.



SNAJPER jest filmem rzetelnym, w każdym calu poprawnym. Świetne ujęcia, a scena walki podczas burzy piaskowej była niezwykle oryginalna i ciekawa. Fajnie zagrała główna para Sienna Miller i Bradley Cooper, który znacząco przybrał na masie. I tak jak wspomniałam na początku, nowy film Eastwooda w niczym nie wyróżnia się od tego typu produkcji. Patos adekwatny do tematyki, a sceny walki, ostrzałów wydają się bardzo znajome. To co zachwyca to ujęcie amerykanów, jako narodu o ogromnym patriotyzmie i szacunku zarówno dla bohaterów, ale i jednostek, które znacząco wykraczają poza szereg. 
Moja ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. A więc mogę nie oglądać. Dzięki za opinię.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jest dobry, dobrze zrealizowany pod względem technicznym, choć osobiście mam zastrzeżenia do części merytorycznej (snajper szturmujący budynki na ulicach miasta - seeeeeriooo?). Ale ogląda się przyjemnie... Choć chyba przesadzone budowanie bohaterstwa... Ale to zapewne działania amerykańskiej propagandy ;) na szczęście tej propagandy nie ma w polskiej "Karbali", która też została dobrze zrealizowana (http://merwinski.pl/karbala/) - posiada świetne ujęcia, dobre obrazy, fajne efekty specjalne... i marnego Królikowskiego :P

      Usuń

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))