Strony

piątek, 30 stycznia 2015

THE BUSINESS [2005]

 

Reżyser Nick Love lubi kręcić filmy o angielskiej gangsterce. Wielokrotnie mogliśmy się o tym przekonać w filmach THE FOOTBALL FACTORY, THE SWEENEY, THE FIRM, czy OUTLAW. Może nie jest to zbytnio wyszukane kino, jednak miłośnicy wyspiarskich dresiarzy, bijatyk i ciemnych interesów powinni być usatysfakcjonowani.



Młody Brytol Frankie nie należy do wyrafinowanych młodzieńców. Typowy dresiarski luk i podpieranie blokowych ścian. Gdy jego matka kolejny raz obrywa od ojczyma, Frankie bierze sprawy w swoje niezapracowane ręce i ubija łajdaka. Niestety po tej wpadce musi opuścić wyspy. Wyjeżdża więc do Hiszpanii, gdzie poznaje gangsterski fach i narkotykowy biznes.



Poczynania Frankiego i jego pierwsze kroki w narkotykowym biznesie poznajemy z punktu widzenia narratora, którym jest właśnie główny bohater. Frankie opowiada nam ze szczegółami, barwnie i intrygująco o swoich obawach, marzeniach i pasjach. Każde zdarzenie, niepozbawione komentarza, przenosi nas w świat brutalnej gangsterki, ale i też typowo męskiej przyjaźni, w której króluje lojalność i uczciwość wobec siebie. Każde odstępstwo od tych zasad równa się całkowitemu wykluczeniu z grupy i srogą karą.



Love swoją barwną opowieść o napalonym na kasę i kobiety Frankim ubrał w bardzo zabawne szaty. Ukazana brutalność nie razi, raczej obrusza. Reżyser każde mocniejsze tąpnięcie obudowuje sporą dawką humoru. Dzięki temu całość ogląda się nad wyraz lekko i przyjemnie. Ogromnym atutem jest tutaj skład aktorski. Znani brytyjscy aktorzy, również z poprzednich projektów reżysera, nadają swoim bohaterom autentyczności. Mnie jednak zachwyciła obłędna ścieżka dźwiękowa. Nadmienię, że akcja filmu toczy się w późnych latach 80-tych i Love w pełni oddał klimat tamtych czasów. Może nie jest to kino najwyższych lotów, ale każdy kto lubi brytyjskie, podwórkowe klimaty i szemrane interesy powinien być zadowolony.
Moja ocena: 6/10 [mocne 6,5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))