Strony

sobota, 14 marca 2015

JOHNNY GOT HIS GUN [1971]




Jedyny film uznanego amerykańskiego scenarzysty [MOTYLEK, RZYMSKIE WAKACJE] Daltona Trumbo, który wpisuje się w ramy filmowych antywojennym manifestów. Film, który z pewnością większość zna lub kojarzy, jako inspirację przy tworzeniu utworu "One" zespołu Metallica. Czy film nadal posiada mocny przekaz? Nadal wzburza i wywołuje emocje mimo braku wizualnego efekciarstwa, którym tak nadrabia dzisiejsze kino? Tak. JOHNNY POSZEDŁ NA WOJNĘ poruszy przede wszystkim wszystkich empatycznych widzów. Myśl o katuszach bohatera jest bowiem niewyobrażalnie bolesna.



Trumbo zabiera nas w świat żołnierza, który podczas działań wojennych w trakcie I Wojny Światowej zostaje poważnie ranny i okaleczony. Mężczyzna doznaje również uszkodzenia mózgu, co uniemożliwi mu kontakt ze światem zewnętrznym. Lekarze przekonani o śpiączce klinicznej pacjenta nie biorą pod uwagę myśli, że pacjent może odczuwać ból i odbierać zmysłami, to co się wokół niego dzieje. Dla świadomego Johnniego, uwięzionego we własnym ciele śmierć jawi się już nie tylko jako jedyne, słuszne rozwiązanie, ale przede wszystkim ukojenie i wybawienie.



Film porusza trzy ważne kwestie. Antywojenna tyrada, w której demokracja jest niczym wredna macocha pozbywająca się swych synów dla ratowania własnego tyłka. Cierpienie i bezmyślne decyzje rządzących, a na samym końcu łańcuszka mięso armatnie, które w imię nie swojej sprawy ponosi najwyższą cenę. Jaka jest rekompensata? I tu pojawia się Johnny. Ranny żołnierz, wymagający opieki, który staje się kolejny numerem na statystycznej liście bezimiennych. Bezduszny racjonalizm, nieracjonalny humanitaryzm i pojawia się kolejny problem - eutanazji. Trumbo nie dyskutuje na temat wyższości śmierci nad walką o życie za wszelką cenę. Nie wchodzi w religijny dyskurs. Pokazuje nam wyłącznie efekt pewnych decyzji. No i tutaj wypełza na wierzch kwestia etyki zawodowej lekarzy i personelu medycznego. Kwestia sumienia, moralności, łączonej z wiedzą medyczną i czystym ludzkim współczuciem. Film pozostawia wiele otwartych kwestii do rozważenia.



JOHNNY POSZEDŁ NA WOJNĘ niesie scenariusz i idea. Fajnie ukazana forma retrospekcji z przeszłości bohatera w formie majaków sennych i wspomnień. Film ma jednak jeden kujący mnie w oczy mankament. Pojawiający się infantylizm dialogów, patos i mało przekonujące, życiowe postawy. Pojawia się ciekawy motyw rozmów z Jezusem, ale i tu pomysł na rozwinięcie dialogu trąci myszką. Momentami irytują kreacje aktorskie, zwłaszcza młodszej części aktorów. Ukazana problematyka jest tutaj tak mocnym punktem, że przymykam oko na niedoskonałości.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))