Robert Moore stworzył smakowity pastisz detektywistyczny. Bogaty i z lekka zepsuty Jegomość zaprasza na kolację do swego mrocznego zamczyska samą śmietankę detektywistyczną z całego świata. Znajdzie się tam angielski bufon, belgijski fircyk, amerykański arogant i orientalny znawca chińskich przepowiedni. Uroku doda również podstarzała Pani detektyw, skóra zdjęta z Panny Marple. Owi zacni łamacze morderczych łamigłówek biorą udział w grze przygotowanej przez znudzonego bogacza, Pana Twaina. W trakcie kolacji zostanie zamordowany jeden z uczestników, a ten który zdemaskuje mordercę otrzyma sowitą nagrodę.
ZABITY NA ŚMIERĆ to przede wszystkim genialny pastisz drwiący z postaci znakomitych detektywów, które przeszły przez karty książek i do dziś stanowią kanwę dla wielu filmów. Moore naśmiewa się nie tylko z ich wątpliwych umiejętności odnalezienia sprawcy po nitce z mankietu, ale i z ułomności wynikających z ich natury i narodowych stereotypów. Kpi sobie z angielskiej flegmy, francuskiego zamiłowania do win i jedzenia, prostactwa Amerykanów, czy niechęci do przystosowania się chińczyków. Obrywa się wszystkim, a dialogi aż kipią absurdalnym humorem, sarkazmem i cynizmem.
Obraz ten to nie tylko przekomiczne dialogi, świetny scenariusz, to przede wszystkim genialne kreacje aktorskie. Przy tej okazji można by napisać rozprawkę, jak to Alec Guiness genialne wywracał oczami, jako ślepy kamerdyner, Peter Sellers seplenił połamaną angielszczyzną grając chińczyka, a Peter Falk udawał kretyna nie z tej ziemi. Wszyscy aktorzy dali popis swych umiejętności, a wisienką na torcie jest udział Trumana Capote w roli zepsutego i znudzonego próżnym życiem milionera.
Polecam! Ten film to nie tylko wyśmienita rozrywka, która rozładuje każde napięcie, ale i wielka gratka dla każdego kinomana.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))