Fascynacji kinem Matteo Garrone ciąg dalszy. Tym razem nie w formie baśni, komedii, czy mafijnych porachunków, a dramatycznie. Fabuła przywołuje w pamięci węgierską TAXIDERMIĘ, opowiada bowiem o włoskim wypychaczu zwierząt Peppino, który przypadkiem poznaje młodego i urodziwego Valerio. Mężczyzna proponuje chłopakowi pracę, tak rozpocznie się ich osobliwa relacja.
Fabuła oparta jest na zdarzeniach, które swego czasu miały miejsce we Włoszech. Garrone nie skupia się na zdarzeniach, a na psychologii i relacjach. Film w głównej mierze opowiada o miłości, tej niespełnionej, cichej i bolesnej, która niezaspokojona wybudza demony zazdrości. Karłowaty i brzydki Peppino pała bowiem nieodwzajemnioną, cichą miłością do swego pięknego podopiecznego. Dramat rozpoczyna się, gdy młody Valerio poznaje dziewczynę. Od tego momentu zazdrość i zaborcza miłość zmusza bohaterów do decyzji, które doprowadzą do tragedii.
BALSAMISTA to obraz senny, brudny i mglisty. Trochę jak uczucie Peppino do Valerio. Ich relacja jest niczym starcie dwóch odmiennych osobowości. Peppino doskonale wie, czego pragnie, gdy tymczasem Valerio jest niczym flaga na wietrze. Z jednej strony chciałby pozostać wierny swojej dziewczynie, z drugiej korci go życie bez zobowiązań, pełne uciech i zabawy. Życie, które oferuje mu Peppino kusi, a brak zdecydowania Velerio wzbudza w pracodawcy nadzieję.
Z pewnością BALSAMISTA nie urzeknie nas cudownym krajobrazem Włoch. Smętny obraz, jaki serwuje nam Garrone jest alegorią uczuć pomiędzy bohaterami. Reżyser skupił się na psychologii postaci i ta nie jest pozbawiona intensywnych emocji.
Podobał mi się ten film, choć nie jest on łatwy w odbiorze. Jest w nim jednak coś bardzo hipnotyzującego. Miłość w tym filmie jest brudna i nieprzyjemna, a takiego jej odcienia w filmach nie często doświadczamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))