Strony

niedziela, 27 września 2015

WESTWORLD [1973]




Michael Crichton lubuje się w futurologicznych historiach, głównie jako autor scenariuszy. Tym razem Crichton jest również reżyserem. Muszę przyznać, że historia którą nam prezentuje jest wielce oryginalna, zwłaszcza biorąc pod uwagę czasy w których była stworzona. 



Crichton przenosi nas do niedalekiej przyszłości. Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych mają możliwość docenienia nowej metody spędzania wolnego czasu. Park rozrywki, który zafundowała im firma Dellos podzielony jest na trzy światy: średniowieczny, rzymskiego imperium oraz dzikiego zachodu. Każdy uczestnik po zakupie biletu będzie mógł wybrać sobie świat, w którym korzystał będzie z wszelkich możliwości, niedogodności i przywilejów, jakie łączą się z tymi epokami. Głównymi mieszkańcami tych światów będą cyborgi. Mechaniczne roboty, które każdy z uczestników parku rozrywki będzie mógł do woli wykorzystać. 



Michael Crichton kreśli nam świat, który w latach 70. mógł brzmieć irracjonalnie, ale po serii o Terminatorach, Alienach, czy nawet ostatniej Ex Machiny niewiele nas już zdziwi. Roboty wyglądające, jak ludzie, mało tego potrafiące nauczyć się ludzkich emocji, a może nawet je posiadać. Uniwersum Crichtona coraz mniej dziwi, jednak jest na tyle dobrze przedstawione, że można dać się ponieść tej historii. I nie jest to wyłącznie film-przestroga, to obraz przede wszystkim o marzeniach. Któż z nas nie chciałby poczuć namacalnie świata znanego wyłącznie z książek i opowieści. Taką możliwość daje WESTWORLD. Bohaterowie chcąc nie chcąc koegzystują z maszynami, a etyka odnosi się do jednostek posiadających nie tylko umiejętność myślenia przyczynowo-skutkowego, ale także odczuwania. Mówiąc krótko, nie sposób skrzywdzić coś, co nie ma duszy, co najwyżej można to popsuć.



Polecam ten film, jako ciekawostkę. Interesujący scenariusz, który może czasami rozbawić, ale też dać sporo do myślenia. W obsadzie zobaczymy seniora domu Brolinów oraz znanego z kina westernowego Yula Brynnera.
Moja ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Brynner był tu świetnym wyborem na szwarccharaktera, chociaż po "Siedmiu wspaniałych" trochę dziwnie patrzeć na niego w roli złego kowboja.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))