Strony

wtorek, 20 października 2015

BRING ME THE HEAD OF ALFREDO GARCIA [1974]




Sam Peckinpah, człowiek o ogromnym talencie, mający na swym karku masę filmowych klasyków [STRAW DOGS, CONVOY, PAT GARRETT & BILLY THE KID]. Nadmienić trzeba, że w swych filmach Peckinpah nie przedstawia nam miłej dla oka rzeczywistości. Większość jego produkcji to kino ciężkiego kalibru, przepełnione antypatycznymi bohaterami. Podobna sytuacja ma miejsce w filmie DAJCIE MI GŁOWĘ ALFREDO GARCII.



Przenosimy się więc do lat 70-tych. Historia, którą prezentuje nam Peckinpah opowiada o czterech, ciężkich dniach z życia zapijaczonego gringo Benniego, w tej roli genialny Warren Oates. Otóż Bennie to przygrywający amerykańskim turystom pianista w jednej z lokalnych spelun Mexico City. Pewnego dnia odwiedza go dwójka mężczyzn. Okazuje się, że Panowie szukają niejakiego Alfredo Garcii, faceta, który zapłodnił córkę miejscowego bonza, zwanego El Jefe i za którego głowę El Jefe wyznaczył nagrodę miliona dolarów. Alfredo Garcia okazał się niezłym bawidamkiem. Oprócz tego, że zapłodnił córkę El Jefe, romansował z dziewczyną Benniego. Na tę wieść, Bennie decyduje się odszukać Alfredo i przynieść mężczyznom to, czego szukają.



Akcja toczy się w Meksyku. Głównymi wykonawcami zadania zleconego przez meksykańskiego bosa będą amerykanie. Reżyser przedstawia nam dość marny ich obraz. Ludzie pazerni na pieniądz, do końca niezdający sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. Te cechy charakteryzują również Benniego. Zaślepiony wizją szybkiej gotówki, podejmuje się zadania, które nie tylko go przerośnie, ale którego będzie szczerze żałował.
Peckinpah zarysował również bardzo surowy obraz Meksyku. Życie w tym kraju niewiele różni się od życia za czasów Dzikiego Zachodu. Każdy może wymierzyć sprawiedliwość, kiedy chce i jak chce. Oprócz prawa silnej ręki, wydaje się, jakby w tym miejscu żadne, cywilizowane prawa nie obowiązywały. 



DAJCIE MI GŁOWĘ ALFREDO GARCII przywołuje w myślach film Tommy Lee Jones'a TRZY POGRZEBY MELQUIADESA ESTRADY. Obaj bohaterowie tych filmów mają do wykonania dość nieprzyjemne zadanie, jakim jest przetransportowanie zwłok. Zanurzamy się więc w dość ponury obraz, duszny, gorący, czujemy wręcz smród potu i rozkładającego się ciała. Wszędobylskie muchy i zakrzepła krew, a wokół nieprzyjaźni ludzie. Oba te filmy buduje podobna atmosfera. Oba te filmy przepełnione są bólem i przemocą. Jednak Peckinpah w tym szaleństwie idzie dalej. Śmierć obudowana jest w tej historii bolesną miłością oraz pragnieniem zemsty. I dzięki temu ta jego opowieść o poszukiwaniu głowy Alfredo Garcii nabiera głębi i staje się wielowymiarowa. 
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))