Paul Weitz jest reżyserem znanym głównie z filmów komediowych. Takie obrazy jak AMERICAN PIE, MEET THE FOCKERS, IN GOOD COMPANY nie są komediami wybitnymi. O dziwo Weitz, który również pisze scenariusze, lepiej wypada w słodko-gorzkich komediach. BEING FLYN z Robertem De Niro i Paulem Dano to wart uwagi dramat, który ukierunkowuje pracę Paula Weitz na nowe tory. Podejmuje się trudnych, rodzinnych tematów, które staną się kanwą słodko-gorzkiej komedii GRANDMA. Paul Weitz tym filmem osiągnął szczyt prostoty. Cudowny ironiczno-cyniczny obraz o trudnych relacjach rodzinnych, ale też o różnicy pokoleń, starości, która w tym obrazie nabiera nowego, pozytywnego wymiaru.
GRANDMA to historia o starszej kobiecie, poetce, która swoją pisarską karierę już dawno sprowadziła na manowce. Brak weny twórczej, śmierć jej kobiety i związek z młodszą dziewczyną, który również chyli się ku upadkowi. Gdy kobieta pozostaje sama, w jej życie wkracza wnuczka. Niezapraszana, niespodziewana, prosi o pomoc finansową na aborcję. To zdarzenie nie tylko stanie się przyczynkiem do wielu zabawnych historii, których celem jest znalezienie pieniędzy. To również swoisty dramat, który zbliży do siebie skłóconą rodzinę.
GRANDMA to przykład filmu, którego ogromnym atutem jest prostota. Czy można nakręcić bardzo dobre kino, bardzo mądre kino, bardzo interesujące kino, które trwa raptem 76 minut? Przy tych trzygodzinnych wypocinach, dwugodzinnych standardach, taka sytuacja wydaje się wręcz niemożliwa. Od lat zadaje sobie pytanie, co się stało z kinem 90-cio minutowym, bo doba nam się nie wydłużyła, by nagle kręcić historie o życiu rozwlekłe i długie. Paul Weitz ubrał tę prostą, słodko-gorzką historię w krótką opowieść drogi, o rodzinnych niesnaskach i wzajemnym zrozumieniu, dzięki czemu jest tak fascynująca i pochłaniająca.
GRANDMA to kino niezależne. Złożone z prostego scenariusza, którego kanwą jest podróż w poszukiwaniu pieniędzy na aborcję. Znajdziemy tutaj masę ciekawych dykteryjek, kolorową główną postać i niezwykle proste przesłanie. Zadziwiająca jest również obsada. Rewelacyjny drugi plan zaskakuje jak przysłowiowy Filip, który wyskoczył z konopi. Wszystko to ubrane raptem w 76 minut pięknych zdjęć, ironii, sarkazmu wynikającego z życiowego doświadczenia, ale też życiowej mądrości. Jak słusznie stwierdziła bohaterka, "I like being old, young people are stupid". Nic dodać, nic ująć, cięty język bohaterki jest w tym filmie genialną pointą. Kino małe, niskobudżetowe, tzw.niezależne ma się dobrze i jest świetną odskocznią od długich, tłustych, napompowanych kasą, drętwych blockbusterów. GRANDMA jest tego bardzo dobrym przykładem. Polecam.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))