Strony

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

THE BIG YEAR

Zupełnie nie odczytuję tego filmu jako komedii. Jest to raczej urocza historia o rodzącej się przyjaźni i fascynacji do ptaków.
Swoją drogą niesamowicie pozytywni są bohaterowie. Z tymi swoimi maniackimi ptasimi odlotami i rywalizacją są przesłodcy. Nie ma tu chamskiego podkopywania dołków, czy nachalnego robienia krzywdy jeden drugiemu. Czysta, męska rywalizacja. 
Jest też oczywiście przesłanie. Iście holyłudzkie. Cóż z tego, że wygrałeś, skoro nie masz nikogo z kim tą wygraną możesz się podzielić. Ach...z jednej strony to prawda, z drugiej naprawić błędy zawsze można, a wygrany jest tylko jeden. I jak to jeden z bohaterów powiedział, drugich nigdy się nie pamięta :-))
WIELKI ROK zachwyca swoją obsadą. Choć nie są to role wielce wymagające, zawsze fajnie jest podziwiać aktorów, dla których we współczesnym kinie mało jest miejsca. Jest John Cleese, jako narrator, oczywiście Steve Martin, Dianne Wiest, Brian Dennehy, Tim Blake Nelson czy Anjelica Huston. Sama śmietanka. 
Jednak powiem szczerze, sam film mnie nie zachwycił. O ile wspaniale jest podziwiać, jak ludzie realizują swoje marzenia i pielęgnują hobby, o tyle sam film pokazuje to w sposób...nużący. Liczyłam na parskanie i bolący brzuch ze śmiechu, a tu raptem pełen "wzrusz" :-) Nie na to przygotowane były moje receptory. Może dlatego, że nie jestem typem odbiorcy filmów David'a Frenkel'a. Zarówno DIABEŁ UBIERA SIĘ U PRADY, jak i MARLEY I JA były dla mnie baaardzo średnimi tytułami.
Moja ocena: 5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))