Mel is back, putas !!! :-))
Gibson wraca w najlepszej formie po EDGE OF DARKNESS. Choć i tak moim zdaniem przedsmak powrotu do świetnej formy mieliśmy THE BEAVER. I nie ważne, że sam współpisze scenariusz, współprodukuje. Nie ważne. Film jest świetny. Z jajem. Dziki zachód w samym środku Meksyku.
Mel gra bohatera, złodzieja, który kradnie kasę dilerowi narokotyków. W czasie ucieczki wpada w łapy meksykańskiej policji i tamże trafia do więzienia. Więzienie... zbyt naciągane. Miejsce, które zwą więzieniem to miasteczko, całej maści zbirów, w którym króluje prawo dżungli i kasa. Oczywiście w między czasie nasz bohater obmyśla niecny i zacny plan odbicia utraconej kasy i pomocy jednemu z współwięźniów.
Całość może banalna. Ale sposób w jaki został nakręcony, przez debiutanta, jest wciągający i absolutnie nie pozwalający na chwilę nudy. Jest jucha, tortury, strzelanina i pościgi, czyli wszystko to, co stanowi o dobrym filmie akcji.
Jest to jeden z lepszych "action movies" jakie ostatnio widziałam. I nie przeszkadza mi, w ogóle, że nadworny faszysta i damski bokser jest głównym odtwórcą roli i producentem. I tak wolę Gibsona, niż Johna "choć chłopcze, pokażę ci swój odbyt" Travolta'ę :-)))
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))