Sceptycznie podeszłam do tematu i niewiele się pomyliłam. Film opowiada historię wiejskich, chorwackich nierobów, którzy żerują na amerykańskiej rencie babci, po dziadku który zginął na wojnie. Problem zaczyna się, gdy babcia niespodziewanie umiera i tu bohaterowie wpadają na plan genialny, który co z tego, że wypalił, gdy pazerność ludzka przekracza granice.
Za kamerą usiadł syn znanego chorwackiego aktora Rade Serbedzija.
Całość przypomina nieco polskie klimaty ze wsi popegeerowskiej, gdzie życie towarzyskie i kulturalne toczy się przy wiejskim geesie. Każdy chleje ile może, opierdala się przez pół dnia i kłóci z sąsiadami. Mogłoby być zabawnie, jak w filmach Barei. Jednak im bliżej końca tym mniej zabawnych momentów, a całość straciła wigor na rzecz zupełnie niepotrzebnego wątku pazerności jednego z głównych bohaterów. I ta właśnie końcówka zabiła atmosferę zabawnego absurdu. Szkoda...
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))