Jest to jeden z tych niewielu filmów, które potrafią widza odprężyć, mimo dramatycznych momentami zdarzeń.
Słodko-gorzka opowieść o odnajdywaniu siebie po latach, o spokoju którego szukamy i na który przychodzi czas by został odnaleziony.
Druga młodość w wydaniu reżysera wygląda iście bajkowo. Indie mimo swego brudu i ubóstwa wydają się ostoją spokoju na resztę życia. Kolorowo, ciepło i bajecznie. Cóż chcieć więcej... Każdy z nas chciałby dożyć emerytury w takim miejscu, w jakim przedstawił go John Madden
Jednak, żeby nas tak nie znudziło i zemdliło od namiaru słodyczy, poznajemy bohaterów. Każdy z nich przez lata całe nosi swój krzyż pański. Życie nadało im sztychu i wielowymiarowości. Są to postacie złożone. Każda inna od drugiej, każda reprezentująca inny wymiar osobowości. Dzięki temu cała historia nie stała się banalną opowiastką znaną z romantycznych komedyjek, gdzie wszyscy są tak fajni, młodzi, piękni i bogaci, aż na samym końcu lukrem opływa już nawet rama telewizora.
Polecam. Genialni aktorzy, nie ma co nawet komentować. Lekka, przyjemna i nie męcząca historia, zabarwiona humorem i tą angielską lekkością w kinie obyczajowym. A przede wszystkim Indie, w których to co drażni, tutaj rozczula i bawi.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))