Długo nie widziałam tak dobrego kryminału.
Klasycznie dobrana forma. I nie trzeba była nadmiernej makabry i obrzydzających jedzenie scen, żeby ciarki przeszły po kręgosłupie. Genialnie dobrana ścieżka dźwiękowa wystarczająco mocno wzmacniała napięcie.
Historia opowiada o nierozwiązanym przed laty morderstwie na tle seksualnym. Sprawa dotyka problemu pedofilii. Oprawcy są skonstruowani na miarę seryjnych morderców. Tacy typowi koledzy z sąsiedztwa, co to skoszą trawnik, nakarmią psa, powiedzą dzień dobry, a wieczorem odrywają nóżki muchom, albo podpalają kota sąsiadki.
Autorzy nie moralizują na temat choroby jaką jest pedofilia. Nie wysuwają również zbędnych wniosków. Raczej okiem obserwatora pozwalają widzowi zrobić to samemu. Równie genialnie pokazane zostały zaniedbania i imbecylizm policji i policjantów. Jak wiele od nich zależy. Od ich intelektu, sprytu i spotrzegawczości i jednocześnie jak mały mamy na jakość ich pracy wpływ.
Napięcie w filmie absolutnie nie jest stopniowane. Emocje również. Na widok bierności i głupoty człowiekowi bebechy się przewracają.
Świetna rola od Ulrich Thomsen. Gra postać pedofila, który równie dobrze mógłby być twoim wujkiem, nauczycielem, sąsiadem, przyjacielem. A jednocześnie tak rewelacyjnie odtwarza rolę zboka, że ma się go ochotę wyciągnąć z ekranu i powiesić za to, o co mężczyźni dbają najbardziej i nie jest to pilota od telewizora :-)
I jak tak dalej ubolewam nad wczorajszym THE RAVEN to chyba właśnie takiego klimatu w nim brakowało. Esenscji dramatu, suspensu i emocji.
A już na zupełnym marginesie, słowa uznania dla operatora za piękne zdjęcia.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))