Strony

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

L'HOMME QUI VOULAIT VIVRE SA VIE

Świetny francuski dramat o ludzkiej zazdrości i pazerności.
Genialny Romain Duris gra prawnika u szczytu swej zawodowej kariery. Ma wszystko. Rodzinę, wspaniały dom, sukcesy zawodowe. Jednak nie wszystko układa mu się tak wspaniale. Zostawia go żona. Dowiaduje się, że zdradza go z nielubianym kolegą, któremu zazdrości pasji fotografowania. Nie będę pisała co dalej, ponieważ cały smaczek tkwi w fabule.
Jednak poza fabułą, Eric Lartigau wspaniale ukazał zachłanność ludzką na oklaski. Główny bohater pali za sobą wszystkie mosty. Wymazuje całe dotychczasowe życie. Jednak nie potrafi wyzbyć się własnych słabości. Jest słaby i tchórzliwy. Łatwiej mu podszyć się pod inną tożsamość, niż samemu zbudować coś wartościowego od podstaw. Jest człowiekiem, któremu w życiu wszystko łatwo przychodzi. Bez większego wysiłku. I co najbardziej wkurzające, udaje mu się. Choć wydawać się może, że płaci za to bardzo wysoką cenę. 
Nie znoszę takich charakterów, ale jest to jeden z tych filmów, w których kłamstwo popłaca. Nie wiem tylko, czy to zachęta, czy przestroga. Mimo otwartego zakończenia, mam nadzieję, że bohater kiedy zapłaci, za bycie "sobą" wystarczająco wysoką cenę.
Scenariusz jest bardzo dobry. Historia choć prosta, wspaniale się rozwija. Przede wszystkich jednak zaskakuje złożoność granego przez Durisa bohatera. Jest on pełen kompleksów i wewnętrznych rozterek. Jest chodzącą bombą zegarową. Aż w końcu nadchodzi "ten" moment, w którym promień rażenia jest dużo większy od spodziewanego.
Bardzo dobry dramat z bardzo dobrą obsadą.
Moja ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))