Strony

wtorek, 25 września 2012

ARBITRAGE

Minęło sporo czasu odkąd ostatnio widziałam Richard'a Gere. A że z wiekiem, jak wino, więc i tym razem nie mogłam sobie odpuścić.
Gere gra milionera w dobie swojego upadku. Jednak ma na tyle wyrobiony instynkt przetrwania, że zrobi wszystko, by uchronić siebie i swoją rodzinę od pukającego do drzwi bankructwa. Wedle zasady: po trupach do celu, nie szczędzi sobie możliwości spekulacji aktywami spółki, tylko po to, by ją zyskownie sprzedać. Nawet jeśli pieniądze utopione nie były jego. Oczywiście w całą tą machinę jest zaangażowana rodzina, która bezwiednie robie to co tata na ogół powie. I na ogół, mimo skoków w bok głowy rodziny, są jedną, wielką, szczęśliwą rodziną. Do pewnego tragicznego momentu, po którym cała skrzętnie ułożona układanka, rozpada się w oka mgnieniu, niczym kostki domina.
Nicholas Jarecki skonstruował naprawdę dobry dramat z domieszką thriller'a. Boli trochę, że wątek kryminalny jest słabo rozwinięty. Aż prosi się, by rola policjanta granego przez Tim Roth 'a była bardziej rozbudowana. Niestety przy nim nawet Gere słabo wypada. Aktor jest rewelacyjny i chce się na niego patrzeć więcej i więcej. Jarecki jednak ciężar fabuły przełożył na dramat rodzinny. Skoki w bok tatusia, jego kłamstwa i manipulanctwo kosztem rodziny i najbliższych. Nie jest on jednak takim schwarz charakterem, jakby się wydawało. Mimo swoich braków, z pewnością jest lojalnym człowiekiem, który dba o to, by raz złożona obietnica, była tą, której trzyma się do końca. I chyba ten główny składnik jego osobowści sprawia, że bohatera da się jeszcze lubić.
Film ma naprawdę dobrą ścieżkę dźwiękową i świetne zdjęcia. Jest to typowy dramat kryminalny, w którym bohater nie jest taki jednoznaczny. W jego przypadku czarny charakter jest bardziej szary. Żal tylko słabo rozbudowanego drugiego planu. Aż prosi się, by dać więcej do powiedzenia Roth'owi, czy Sarandon. Jednak scenariusz jest na tyle mocnym punktem programu, że całość trzyma w umiarkowanym napięciu i z pewnością, chce się obejrzeć film do końca. Smutne jest jednak jest puenta, poraz kolejny potwierdzająca tezę, że na kasę Temida nie tylko jest ślepa, ale głucha i kaleka.
Moja ocena: 7/10
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))