Strony

poniedziałek, 24 września 2012

SANDHEDEN OM MAEND

czyli cała prawda o mężczyznach. Niech się jednak kobiety nie łudzą, że dowiedzą się z filmu czegoś więcej, niż już wiedzą.
Film opowiada historię autora scenariuszy filmowych, który mając wielkie plany w młodości, po latach kończy tam, gdzie wcześniej nie chciał. Przeciętny jegomość, przedwcześnie wkraczający w fazę kryzysu wieku dorosłego, nagle staje przed dylematem, przewartościować swoje życie, czy męczyć je wygodnie z kobietą, która jest bo jest, a jak jej nie ma, to jeszcze lepiej. I takim sposobem zostaje sam.
Film z założenia ma być komedią. Jednak poza pierwszą sceną, w której matka edukuje seksualnie swojego kilkuletniego syna, pytając czy się dobrze bawi, to nie znajduje w tym filmie żadnych znamion komedii. To raczej cierpki obyczaj o błędnych wyborach i problemach w podejmowaniu trudnych życiowych decyzji.
Lubię skandynawskie kino. I jak to w nim bywa, nie obyło się od antydepresantów :-) Jednak spodziewałam się więcej. To raczej banalne dzieło, przedstawiające problemy, z pewnością milionów jednostek, w naprawdę banalny sposób. Co dziwi bardzo, ponieważ zarówna za reżyserię, jak i scenariusz odpowiada ta sama osoba, która była odpowiedzialna za scenariusze do takich filmów, jak Fighter - Kochaj i walcz , czy Millennium: Mezczyzni, którzy nienawidza kobiet.
Czy dowiedziałam się zatem całej prawdy o mężczyznach ?  Jeśli wygląda ona tak, jak przedstawiono ją w tym filmie, to drodzy Panowie, czas się ustawić w kolejce do psychiatry po antydepresanty :-)
Moja ocena: 5/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))