Tytułowy Michael to wzorowy obywatel, który żyje w zgodzie ze społeczeństwem i raczej spokojnie i z rezerwą podchodzi do ludzi. Jest sympatyczny, bardzo ułożony, spokojny i skrupulatny. Wydawałoby się, że zupełnie przeciętny z niego człowiek. A jednak...
Pozory mylą. Tak to już jest z ludźmi, że pod maską uprzejmości zawsze kryje się jakiś haczyk. Bezinteresowne potrafią być matki wobec własnych dzieci, a i tu są wyjątki. Michael też ma taką maskę. Pod tą przykrywką pozorów schował się pedofil, który w piwnicy swego domu przetrzymuje i wykorzystuje seksualnie małego chłopca. Sposób w jaki podchodzi do swego więźnia jest pozbawiony jakichkolwiek emocji. Ta mała małpka, ma wyłącznie przynosić mu przyjemność i zaspakajać chore potrzeby.
Wstrząsający obraz. Szukałam tego filmu od tygodnia, i teraz żałuję, że wpadł mi do rąk. Naprawdę ciężki kawałek kina. Ostatni raz, kiedy miałam ochotę z przerażenia wyłączyć film, był na seansie Michael'a Haneke FUNNY GAMES. I to nie jest przypadek. Markus Schleinzer współpracował z Haneke przy PIANISTCE, czy BIAŁEJ WSTĄŻCE. I w tym filmie czuć ogromny wpływ, jaki wywarł Haneke na reżyserze. Zarówno klimat filmu, jak i jego tematyka niesie za sobą ducha twórczości Haneke.
To okrutny obraz choroby, bezduszności i okrucieństwa. Reżyser nie pokazuje w sposób dosłowny co dokładnie dzieje się między dzieckiem i oprawcą. Autor oszczędza widza przed tak szokującą wizją. Już same alegorie, gry obrazem i dźwiękiem są wystarczająco wymowne, by mieć dosyć.
Mimo tak ogromnego obciążenia emocjonalnego, jakie niesie fabuła, to wspaniały film. Dyskretnie, a jednocześnie z ogromnymi emocjami autor pokazuje nam sytuację, która jest dla normalnego człowiek czystą abstrakcją. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w Austrii, przede wszystkim te związane ze sprawą Josefa Fritzl'a, reżyser absolutnie nie próbuje obarczyć winą społeczeństwo za kreowanie potworów. Raczej snuje historię o uniwersalnym przesłaniu. W końcu niewielu z nas wie, co sąsiad przechowuje w piwnicy :-) I choć zakończenie jest banalne, jest to zdecydowanie najsłabszy punkt filmu, to odnoszę wrażenie, że w tej sytuacji nie było innego wyjścia. Gdyby nie to zakończenie historia mogłaby się skończyć podobnie, jak ta u Fritzla, lub jeszcze tragiczniej.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))