Tak właściwie nigdy nie byłam fanką Motorhead i nie specjalnie też pasowała mi ta rock'n'rollowa stylistyka. Każdy pewnie przeszedł w życiu okres buntu, w którym skupił się na różnych dziwnych rzeczach. Ja ten okres zdecydowanie przejechałam na thrash metalowych kapelach, a stąd już było niedaleko do Motorhead.
Fajnie jest czasami wrócić do czasów, które gdzieś tam się w tyle głowy chowają przed światłem dziennym. Mój mózg koduje obrazy z przeszłości po tytule piosenki, muzyki, dźwięków. Więc ten seans był w pewnym sensie odkurzeniem pamięci.
Lemmy to Lemmy, badassmotherfucker, nie da się ukryć. Oryginał w 100%. Ćpał, chlał, walił co popadło i w przeciwieństwie do Ozzy'ego, który też się nie oszczędzał, całkiem nieźle się trzyma. To typ wiecznego chłopca. Nigdy, nigdzie i z nikim nie zagrzeje miejsca na dłużej. Jednak to, co fascynuje mnie w jego osobowości, całkiem sympatycznej, to pasja. Lubię ludzi z pasją. Wiele można się od nich dowiedzieć, wiele nauczyć, a przy tym są ogromnie inspirujący. Lemmy nie tylko uwielbia rock'n'rolla, ale jest kolekcjonerem broni i ma niezłą zajawkę na historię I i II wojny światowej.
Dokument nie jest wielkim peanem na cześć Lemmy'ego i Motorhead. Wprawdzie przewijają się tam takie nazwiska, że głowa boli (szkoda wymieniać lista jest bardzo długa), to z tych ust ukazuje się obraz człowieka, który miał ogromny wpływ na muzykę rockową współczesną, ale był przy tym normalnym człowiekiem. Jakoś obeszła go choroba gwiazdorstwa, a i na starość niekoniecznie zdziwaczał. To monstrum na chudych nóżkach, to człowiek o wielkim sercu do muzyki. Kocha to co robi i wcale nie zamierza przestać.
Bardzo ciekawy dokument. Głównie dla fanów ciężkiego brzmienia. Panowie, choć pojawiły się i panie, opowiadają o muzyce i scenie w przekroju kilku dekad. A to bardzo interesujące i ciekawe fakty. Jednak to co uderza najbardziej to fakt, że mimo ogromnego sukcesu, Lemmy się nie sprzedał. Mieszka w dziupli za psie grosze. Wali image i odmładzanie. Pofarbuje od czasu do czasu hery, ale zamiast grzebienia i tak używa śliny. Ubiera się jak podstarzały nazista, spędza czas tracąc kasę na jednorękiego bandytę i delektuje się czasem sącząc whiskey jedną za drugą w tym samym zapchlij barze od lat. Lemmy to po prostu przykład prawdziwego rockmana - drugs , sex, rock'n'roll 4life!
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))