Strony

piątek, 9 sierpnia 2013

FAT KID RULES THE WORLD




przypomina mi wczesne dokonania , kiedy to jeszcze nie przejmował się showbizem i nie zaczął nałogowego odchudzania. Paradoksalnie, Hill wyglądał bardziej niezdrowo po, niż przed odchudzaniem. Wysocki poza tym ma na koncie przyzwoitą rolę w filmie Terri (2011) . Chłopak wprost genialnie sprawdza się w rolach zafiksowanych, trochę depresyjnych nastolatków. Mam nadzieję tylko, że nie zostanie zaszufladkowany i nadejdzie dla niego szansa na rozwinięcie skrzydeł, tak jak to miało miejsce w przypadku Hill'a. Życzę mu tego z całego serca.



GRUBAS RZĄDZI rozpoczyna się wprost idealnie, jak na moje standardy. Oto otyły nastolatek postanawia wpaść pod nadjeżdżający autobus. Szczęście w nieszczęściu, z samobójczych zapędów ratuje go szkolna gwiazda zespołu punkowego. We dwójkę już, dwóch outsiderów postanawia stworzyć zespół nie tylko rockowy. Powoli rodzi się między nimi przyjaźń, jakiej żaden z nich wcześniej nie doświadczył.



To ciepła historia o przełamywaniu barier i własnych słabości. O pomocy i przyjaźni. O byciu życzliwym i otwartym na otaczający nas świat. O skutkach i niebezpieczeństwach szufladkowania i przyklejania ludziom etykiet, które potem trudno odkleić. A poza całą tą moralizatorską otoczką scenarzyści wykreowali zabawne postaci i przekomiczne wtręty, które są filmowym zapisem wyobrażeń śmierci bohatera oraz jego seksualnych fantazji. Bardzo komiczne są również relacje ojca bohatera z jego ześwirowanymi kolegami. Klasyka.



Niestety jednak elementów komicznych jest stosunkowo niewiele. Film sam w sobie nie jest zły. Jest po prostu zbyt mało zabawny. Szkoda, że autorzy tak szybko spuścili ciśnienie, które tak wysoko zostało ustawione na początku. Im bardziej relacje bohaterów się zacieśniały, tym bardziej komedia konwertowała się w dramat. A szkoda... pierwsza połowa była naprawdę komiczna.
Nigdy nie polecam komedii. Bowiem poczucie humoru to kwestia wysoce indywidualna. Jeśli jednak ktoś lubi inteligentne, nie slapstikowe zacięcie z ciętymi dialogami, niekoniecznie o zabarwieniu fekalno-genitalnym to z pewnością coś tu dla siebie znajdzie.

A tak na marginesie Wysocki jest naprawdę niezły. Przekomicznie zagrał niezdarnego, gamoniowatego, zahukanego i zakompleksionego geek'a, który w ciągu kilku tygodni musi przekwalifikować się na punkowego perkusistę.

A na drugim marginesie to długometrażowy debiut aktora komediowego 'a. I naprawdę nieźle mu poszło. Mimo wszystko.
Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))