Ulrich Seidl do momentu nakręcenia UPAŁÓW tworzył głównie filmy dokumentalne. I oko dokumentalisty zauważalne jest w jego filmach do dziś. Statyczna kamera, oko obserwatora i bardzo naturalne dialogi. Przede wszystkich Seidl po latach rejestrowania kamerą prawdziwego życia nabrał niesamowitego dystansu do świata. Jakby widział więcej, niż niejeden przeciętny człowiek. Rewelacyjnie odziera człowieka z szat, narzuca aktorom niebanalne dialogi, przenosi świat filmu w świat zwykłego człowieka i pokazuje nam ... nas. I niestety obraz ten jest krótko mówiąc żałosny.
Podobnie jest w UPAŁACH. Film ten nie ma zarysowanej fabuły. Seidl kręci urywki z życia kilku bohaterów. Jest nawiedzona autostopowiczka (rewelacyjna
Maria Hofstätter), która całymi dniami wozi się stopem. Bezustannie gada o totalnych pierdołach, jest bezczelna, głupia i raczej upośledzona. Swoją nachalnością doprowadza kierowców do białej gorączki.
Jest małżeństwo, które straciło dziecko. Mimo rozwodu nadal mieszkają pod jednym dachem. On bezustannie błąka się po korytarzach swego domu i obserwuje jak jego żona się puszcza z innymi. Cała sytuacja go na tyle przerasta, że Seidl pokazuje, jak powoli i systematycznie facet wpada w amok.
Kolejnym bohaterem jest otyły starszy Pan. Siedzi w domu z psem. Kosi trawnik, snuje się, a towarzystwa dotrzymuje mu gosposia. Gosposia krząta się, sprząta, prasuje, gotuje i generalnie robi starszemu Panu dobrze. Dobrze znaczy więcej niż prawidłowo wykonana robota ;-)
Mamy również obwoźnego sprzedawcę alarmów domowych. Całe dnie spędza w samochodzie, niczym ryba w puszce. Kręci się po bogatych dzielnicach willowych próbując sprzedać swój towar. Problem pojawia się, gdy już go sprzeda. Jeśli bowiem nie działa, a trafi na klienta psychopatę, jego życia zmienia się w koszmar.
Dla kontrastu Seidl wprowadza również historię dwóch kobiet. Żeby nie było, że wyłącznie młode i głupie i daje się prać po pysku - jedna kobieta jest starsza, druga nastolatka. Oby dwie mogłyby poukładać sobie życie na przyzwoitym poziomie. Jednak obie (mimo że kompletnie siebie nie znają) mają tendencje do miłości sado-masochistycznej, która generalnie polega na mówieniu swojemu Panu "kocham Cię". A jak Panu nie spodoba się mina to zalicza tzw. bazę, czyli z piąchy w oko. Panie strzelają wprawdzie focha, ale generalnie, jak bumerang wracają do Pana.
I tak wygląda kolorowy świat Seidla. To historie oderwane od siebie. Niektóre się z sobą łączą. Niektóre są czystymi obserwacjami wyższej klasy średniej. Życia nuworyszy w ich wypasionych willach z basenami. Jak wystawiają spocone cielska na tarasy, trawniki, betonowe balkony. Jak moszczą się, niczym foki na piasku. Gorąc oblewa ich cielska, a dzień płynie na słodkim nieróbstwie. I gdyby przejść obok tych letnich morsów oblegających bogate domy ze swymi pięknymi tarasami można by pomyśleć : jakież oni mają zajebiste życie ? i że ja też bym tak chciał/a ? I potem pojawia się Seidl ze swoim HUNDSTAGE i po dwóch godzinach ciśnie się na ustach: a goń się w buraki z takim życiem.
Bardzo dobry film. Niebanalnie nakręcony. Seidl od czasów UPAŁÓW do trylogii PARADIES (WIARA , MIŁOŚĆ) nie sprzedał się, ani za eurocent. Dalej tworzy to co potrafi najlepiej od czasów przygód z dokumentem. Jest obserwatorem. Jest niewidzialnym trzecim gościem w twoich czterech ścianach. I jak nikt inny zdziera z ciebie maski. I jak nikt inny potrafi to robić cholernie wymownie i autentycznie. Aż boli.
Polecam.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))