Powoli zaczynam przekopywać się przez zaległości. Marnie mi to idzie i niestety końca nie widać. Tym razem na tapetę wzięłam trzy filmy. Trzy totalnie od siebie różne. Pod kątem fabularnym, jak i miejsca akcji. I tak obyczajowe Czechy przeniosły mnie do dramatycznej Francji, by stamtąd przenieść się do sentymentalnego Pakistanu.
CTYRI SLUNCE
Piszą, że to komedia. I człowiek się nabiera. Lubię czeskie komedie, więc podchwytliwie zostałam nabita w butelkę. Problem w tym, że ten film absolutnie nie jest komedią. Chyba, że bawi kogoś jaranie blantów przez 40-latka.
Film opowiada o małżeństwie, które przechodzi kryzys. Mąż nie wyrósł jeszcze z nastoletnich zwyczajów. Żona opiekuje się więc i nim, i jego synem z pierwszego małżeństwa i ich wspólną córką. Kończy się skokiem w bok i jednego i drugiego. Tragedią i serią pomyłek, z których para próbuje dość mało skutecznie wybrnąć.
Mnie ten film nie rozbawił. Trochę trąci parodią jedynie sytuacja z lokalnym uzdrowicielem - radiestetą, który wierzy w nadzwyczajne moce przydrożnych kamieni.
Film niestety mocno nuży. Problemy pary są naprawdę mało zajmujące. A już absolutnie nie tragiczne. Z prostego powodu. Sami, świadomie podejmują decyzje. Doskonale przy tym wiedząc o ich konsekwencjach. Ich postępowanie jest po prostu złożoną wielu czynników, która okazuje się nieuniknioną. Mówiąc prosto... jak się coś spieprzy to nie ma się co dziwić, że jest źle.
Lubię czeskie kino, jednak tym razem wyszło bardzo przeciętnie. Problemy pary wydały się mało zajmujące, a i wychodzenie na prostą bohaterów było mocno przekoloryzowane w końcówce. Jakby tylko tragedia mogła cokolwiek w życiu zmienić.
Moja ocena: 4/10
PRESUME COUPABLE
Ten film mogę w ciemno polecić. Jest tak szokujący, że trudno uwierzyć, że historia bohaterów miała faktycznie miejsce.
Pewne francuskie małżeństwo, dobrze sytuowane zostaje aresztowane. Ich dzieci wysłane do ochronki. A oskarżenia im przedstawione to gwałt na dzieciach dwójki patologicznych małżeństw, molestowanie i współudział w prostytucji nieletnich. Od tego momentu gehenna przez jaką przechodzi zarówna małżeństwo, ich dzieci i rodziny to dziewięć kręgów piekła Dantego. Koszmar, który zgotowała im francuska jurysdykcja, niekompetencja i choroba psychiczna oskarżających jest wprost niewyobrażalna. Ale prawdziwa. Zdarzyła się w cywilizowanym kraju. Na oczach milionów.
Autorzy świetnie oprowadzają nas po masakrze jaką przechodzi bohater. Od momentu jego zatrzymania. Poprzez absurdalne zarzuty i skandaliczne przesłuchania. Do chwil załamania nerwowego, prób samobójczych i utraty tego co najcenniejsze było w jego życiu - rodziny. Koszmar przez który przeszedł uczynił z niego człowieka złamanego. Złamanego przez biurokrację i bezduszność urzędników. I ta świadomość swojej niewinności i bezsilność, gdy nikt nie słucha racjonalnych przesłanek - już nie tylko ręce opadają.
Rewelacyjnie zagrał Philippe Torreton. Świetny, wstrząsający i mocny film.
Moja ocena: 8/10
THE RELUCTAND FUNDAMENTALIST
Ten film zalegał mi na dysku od kilku ładnych miesięcy. I mimo świetnej obsady i reżyserii moja niechęć do tematu terroryzmu i tzw. zamachu 9/11 sprawiała, że jakoś nie spieszyło mi się, żeby ten film odkurzyć. I tylko przez zupełny przypadek to zrobiłam.
Lubię filmy Mira Nair. Do dziś bardzo dobrze wspominam jej Monsunowe wesele (2001) , czy Imiennik (2006). Kobieta w piękny sposób pokazuje nam tradycję hinduską poprzez losy bohaterów i opowieści, jakie o nich snuje. Tworzy głównie kino obyczajowe, zabarwione tematyką społeczną. Nie mam pojęcia po kiego czorta czepiła się znowu tak przewałkowanej tematyki, jaką jest zamach terrorystyczny w 2001 i jego późniejsze skutki.
To historia młodego Pakistańczyka. Z dobrego domu. Wyuczonego na prestiżowej amerykańskiej uczelni. Zdobywającego karierę w jednej z najlepszych film konsultingowych w Nowym Jorku. Miał piękną kobietę. Wielką miłość. Super zarobki i wróżącą sukces karierę zawodową. Do czasu... do czasu, gdy dwie wieże padły.
Cała opowieść o bohaterze prowadzona jest z perspektywy jego przesłuchiwań/rozmów z agentem CIA i jest swoistą reminiscencją jego dotychczasowego życia. Bohater przez pryzmat swoich losów przed i po ataku terrorystycznym na USA pokazuje, jak wielka przemiana duchowa w nim zaszła. Jak z młodego narwańca na usługach korporacyjnych stał się społecznikiem. Jak to po bezdusznym podejściu do człowieka, stał się uduchowionym mentorem dla swych studentów. I tu zaczyna się problem. Nair świetnie prowadzi kamerę i historię obyczajową do momentu przesłuchiwań z agentem. Kiedy upolitycznia swój film robi się nudno, banalnie i szmirowato.
Cóż... film mnie nie porwał. Mira Nair jest wybitną specjalistką od ukazywania prostego, normalnego życia swoich bohaterów. Robi to w sposób bardzo lekki i zajmujący. Tworzy historie z pozoru błahe, ale ciepłe i przejmujące. Gdy jednak zaczyna bawić się w politykę robi się nudno, szaro i beznadziejnie kiczowato.
Poczekam sobie więc, aż Nair się ocknie i wróci do tego, co potrafi robić najlepiej - filmów o przyziemnych problemach, o ludziach i dla ludzi.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))