Strony

poniedziałek, 2 września 2013

KID




Kolejny niedzielny depresant.

Małe, rolnicze miasteczko spowite mgłą nudy. Każdy wbija tempo wzrok w pustą przestrzeń. Obija się od ścian codzienności i próbuje nadać swemu życiu sens, by rano znów wyciągnąć nogę z łóżka i wstać. Gdzieniegdzie, od czasu do czasu, szarą rzeczywistość urozmaica głośny śmiech i psoty dzieci, warkot silników i ostry bit techno z przerdzewiałego auta miejscowych karków. Gdzieś w kupie gnoju leży zdechły lis. A faszerowane sterydami świnie brutalnie zapędzane są na rzeź. Gdzieś w tym uśpionym, cichym i wydawołoby się ułożonym miasteczku kręci się lewe interesy, po czym płaci za nie wysoką cenę. Nikt nic nie wie. Nikt nie widzi. Nic nie słyszy. A monotonia zatacza coraz szerszy krąg.
W tej norze żyje dwójka chłopców, opuszczonych przez ojca. Wychowuje ich matka z chroniczną depresją. Snuje się jak duch i tylko dokarmianie świń zagania ją do życia. Zgina ją do ziemi prostowanie błędów jej męża, który odszedł. Przeraża ją konsekwencja tych błędów. W brutalnym świecie nie ma miejsca na racjonalne wytłumaczenia. Ktoś musi zapłacić, nawet za cudze błędy.



Bardzo ładnie ukazane dno wiejskiego życia. Piękne, naturalne zdjęcia. I choć niewiele się w tym filmie mówi, ujęcia pełnią rolę pewnego rodzaju dialogu. To aktorzy swoją mimiką i ciałem pokazują dramat i impas, w którym się znaleźli. Miejsce bez wyjścia. Rozpacz. Głuchy krzyk. 
To okrutna opowieść przepełniona sympatycznymi, małymi bohaterami. Chłopcami, którzy są w pełni swego dzieciństwa. Chcą się bawić, psocić, wpadać w draki. Chcą być kochani przez swoich rodziców. Trudno sobie jednak wyobrazić umysł dziecka, które nagle musi myśleć jak dorosły. Które stoi przed dorosłymi wyborami i które musi pogodzić się z tragedią dorosłych. Wejście w ten brutalny świat prędzej czy później upomni się o swoją cenę. W przyrodzie nic nie ginie.



Mnie ten film poraził sporą dawką humoru i swoją historią. Wbrew pozorom niebanalną i niebanalnie ukazaną. I aż się prosi, aby go polecić. Wprawdzie obraz ten ma swoje mankamenty - przydługie ujęcia i spowolnienia, jednak samo sedno jest wystarczająco mocno wyeksponowane. Mocno i dobitnie. A moment kulminacyjny, tak jak w przypadku filmu DESPUES DE LUCIA, jest totalnym zaskoczeniem.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))