Muszę jednak stwierdzić, że nie przemawia do mnie kino dotykające problemów ludzi niepełnosprawnych. Pamiętam, że ostatnio oglądany w tej tematyce film SESJE mocno mnie zirytował. Mając to na względzie, przeczuwałam, że i z IMAGINE nie będzie tak łatwo. A w dalszych planach jawi się CHCE SIĘ ŻYĆ. Jednak co z tych planów wyjdzie, kto tam raczy wiedzieć.
Film opowiada historię niewidomego instruktora, który przyjeżdża do ośrodka dla niewidomych w Portugalii, by tam nauczać zgodnie ze swymi mocno kontrowersyjnymi i oryginalnymi metodami. Dzięki niemu poznajemy bliżej świat niewidomych. Jak bardzo muszą być wyczuleni na otoczenie. Na dźwięki, zapachy, czy dotyk. Jakimowski tworzy niesamowity klimat, który pozwala nam przyswoić świat tych ludzi. Poprzez skutecznie kadrowanie ogranicza możliwości percepcji widza. Świat wokół bohaterów jest nam ograniczany. Jeśli chcemy zrozumieć co dzieje się poza kadrem, musimy wyostrzyć swoje własne zmysły. Reżyser ogranicza nasze pole widzenia. I tak, jak w świecie ludzi niewidomych słuch staje się wyostrzony i niezwykle wrażliwy. Reżyser intensyfikuje dźwięk w filmie, nadając krokom, ptakom, szelestowi liści, czy hałasowi ulicy mocniejszego, wyraźniejszego znaczenia.
To czego mi brakuje najbardziej w filmie to poznania bohaterów. Jakimowski nie skupia zbyt wiele uwagi na złożoności charakterów. Interesuje go wyłącznie świat wokół tych ludzi. Troski, limity i ograniczenia płynące z realnego świata. Świata, który stawia im co rusz nową kłodę pod nogi. Mimo, iż próbują się zasymilować, niebezpieczeństw jest jednak o wiele więcej niż są oni w stanie przewidzieć, lub odebrać ograniczonymi zmysłami. Świetnie ten problem nakreśla postacią dyrektora ośrodka, który uparcie uważa, że metody stosowane przez głównego bohatera stwarzają zbyt wiele problemów. Są po prostu niebezpieczne. Trochę irytuje mnie również sama postać niewidomego nauczyciela. Wydaje się być pogodzony ze swoim kalectwem. Jednak tak faktycznie toczy on codzienną, wewnętrzną walkę ze swoją słabością. Usilnie chce udowodnić światu, że jest on w pełni sprawnym człowiekiem. Nic go nie ogranicza, a nawet jeśli, nie stanowi to dla niego żadnego problemu. Jego butna i zadziorna poniekąd postawa uwydatnia kolejne sińce i zadrapania na ciele. Jednak pragnienie bycia "normalnym" jest paradoksalnie oślepiające.
I trudno mi znaleźć więcej negatywnych spostrzeżeń odnośnie tego filmu, bowiem zarówno scenariusz, dźwięk, muzyka, zdjęcia i kreacje aktorskie są bardzo dobre. A jednak... Film mnie nie ujął, bohaterowie nie zachwycili, a momentami odczuwałam sporą dawkę monotonii. Opowieść snuje się leniwie w gorączce i przy prażącym, portugalskim słońcu. Może faktycznie jest to film o walce z przeciwnościami losu. Patrząc jednak na postać głównego bohatera widzę w jego postawie krzyk człowieka samotnego, który najprawdopodobniej stracił coś, co stanowiło o jego wartości. Jednak tego już z filmu się nie dowiemy. Przeszłość bohaterów nie jest punktem zainteresowań Jakimowskiego, a szkoda.
Mimo to warto samemu zmierzyć się z tym filmem. Nie zaprzeczę, to pięknie skrojony obraz
na miarę kina światowego. W końcu polska kinematografia nie ma się czego wstydzić.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))