Strony

sobota, 12 października 2013

THE INTERNSHIP




Nie da się ukryć faktu, że ten film to jeden, olbrzymi product placement. Nie ukrywam też, że traktowanie filmu jak spotu reklamowego mocno mnie drażni. A jeśli ma on trwać dwie godziny, to pełen rzyg. Cóż jednak począć, gdy opowiedziana historia jest ponadczasowa, a dialogi naprawdę zabawne. Z drugiej strony, jak spojrzymy na tę piękną wizytówkę, jaką zaserwował nam GOOGLE to kurcze... kto by nie chciał tak pracować. Seans z tym filmem powinien być przymusowy dla wszystkich skostniałych łbów w Zarządach, którzy żydzą (tak żydzą !!!) paru groszy na umilenie pracownikom codziennej harówy przez następne 40 lat, z czego 20 to najlepszy okres ludzkiego życia. 
I szczerze powiem, że mam w dupie, to przewalające się przez kolejne kadry logo GOOGLE. Film jest fajny, zabawny i lekki.



Historia opowiada przygodę związaną ze zdobyciem pracy dwóch handlowców w średnim wieku, którzy nagle stanęli w kropce tracąc swoją dotychczasową posadę. Zrządzenie losu zagrało i szukając kolejnych ofert w internecie jeden z bohaterów wpadł na genialny pomysł : skoro mamy zaczynać od nowa jako parobki, to czemu nie zacząć od dna jako stażyści. I po nitce do kłębka, bohaterowie są już w LA, gdzie z wielką grupą młodych, prężnych, zmotywowanych, dobrze wykształconych i tryskających geniuszem nerdów i geeków stają w konkury o stałą posadę.



Film to zabawna odpowiedź na pytanie: czy poprzednie pokolenie jest w stanie podążyć za postępującymi gwałtownie zmianami ? czy ich doświadczenie jest przydatne ? i co generalnie jest bardziej istotne: doświadczenie czy wiedza, praca zespołowa czy indywidualna ?
Nie ma jednoznacznych odpowiedzi na przynajmniej to ostatnie pytanie, które w głównej mierze zależy od specyfiki pracy. Jednak na przykładzie obrazu widzimy, że doświadczenie życiowe, czy zawodowe zdobywane przez lata jest o wiele bardziej cenne, niż lata spędzone przy książkach. Nie dewaluując oczywiście znaczenia edukacji.
To również odpowiedź na różnice, które dzielą pokolenia. Z jednej strony tak ogromne, że wydają się nie do nadrobienia, czy przeskoczenia. Z drugiej, przy odrobinie chęci i siły woli można te znaczące odległości zminimalizować. 



Cóż ja się bawiłam naprawdę dobrze. Masa zabawnych dialogów. Masa świetnych porównań charakteryzujących ową odległość mentalną między dorosłymi a młodymi. No i kreacje aktorskie, w których zarówno Vaughn, jak i Wilson dali czadu. To przykład pewnego gatunku komików, którzy z poważną miną potrafią wcisnąć ci taki kit, że umierasz ze śmiechu. Przy okazji zastanawiając się, czy nie popełniasz faux pas, a nóż widelec to nie był żart.
W każdym bądź razie to świetna komedia na sobotnie przedobiedzie i jeśli ktoś ma ochotę na rozluźnienie to zapraszam.
Moja ocena: 7/10

1 komentarz:

  1. Potwierdzam. Przyznaję Międzynarodowy Znak Obrazu Pełnego Optymizmu, w skrócie MZOPO.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))