Strony

poniedziałek, 11 listopada 2013

WAS BLEIBT




Jak na film, który startował w konkursie głównym festiwalu w Berlinie, to bardzo słabo. Autor naprawdę dobrego filmu STORM, tym razem odpływa gdzieś w cień drętwego dramatyzmu. Historia mogłaby podnieść ciśnienie niejednemu, cóż z tego, gdy opowiedziana jest półgębkiem.



Rodzina Heidtmannów to typowy inteligencki, zamożny dom. Raz na jakiś czas do Państwa domu zjeżdża dwójka synów z rodzinami, by wspólnie cieszyć się swoim towarzystwem. Ten spokój zakłóca oświadczenie matki, która od lat cierpiała na chroniczną depresję o rezygnacji z leków. Obraz konsekwencji, jaki jawi się w oczach członków rodziny, odwraca idyllę rodzinną o 180 stopni.


Zacznijmy od tego co mi nie pasuje. Nie pasuje mi odgrywająca chorą na depresję bohaterka. Raz, że jej zachowanie jest autentycznie normalne i nie skłania do przypuszczeń o depresję. A dwa, że jej brak wyobraźni jest z lekka irytujący. Nie pasuje mi sposób przedstawienia problemu depresji w rodzinie. Reżyser z jednej strony ostrzega, z drugiej przedstawia kompletną dysfunkcję. Nagle w obrazie większego kryzysu okazuje się, że fasada rodziny zbudowana jest na grząskich piaskach. Synowie i mąż traktują chorą matkę, niczym mebel, sztucznie ochraniając ją przed problemami, co kończy się po prostu kłamstwem. I gdy głębiej przyjrzymy się bohaterom zaczynamy dostrzegać, jak brak wyobraźni i krótkowzroczność doprowadza do tragedii. Zamiatane problemy przez lata stoczyły się na głowy domowników efektem kuli śniegowej. Niestety, owa tragedia została potraktowana po macoszemu. Absolutnie apatyczna, jak mątwa prześlizgiwała się między kadrami. Nie wzruszyłam się na moment. Choć dramat męża był ogromny. Przez lata wyrzeczeń i poświęcenia jego pasje, pragnienia i potrzeba czułości zostały wyparte przez chorobę żony. Człowiek jednak to nie robot, a spychanie uczucia na dalszy tor najczęściej kończy się tym, że znajduje ono ujście w innych ramionach. 



Szkoda, że film był tak monotonny i przegadany. Zanim z ekranu zaczął przedzierać się dramat rodziny, minęło 3/4 filmu. Szkoda również, że Schmid nie miał pomysłu na stworzenie dramatu wyciągającego z postaci skrajne emocje i pobudzającego w widzu mieszane odczucia. Film bowiem jest miałki w przekazie i jednowymiarowy. Wot, rodzina ma problem, czas mija, i po problemie. 
Tym razem nuda wygłaskana została z niemiecką precyzją.
Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))