Diego Luna znany jest szerszemu gronu jako aktor. Wprawdzie popełnił reżyserki mezalians, ale jak dotąd bez większego echa. Aż w końcu światło ujrzał ABEL i mimo swego dramatycznego zabarwienia, to całkiem komiczna historia.
Abel to chłopiec, który po wyjeździe ojca do Stanów za pracą popada w ciężką depresję. Jego stan jest na tyle ciężki, że ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Akcja rozpoczyna się z momentem odbioru matki ze szpitala. Szpital najwyraźniej niewiele mu pomógł. Mocno wycofany chłopiec nie mówi, nie reaguje na bliskich i ciągnie na środkach uspakajających, które łyka jak landrynki. Matka próbuje Ablowi nadać trochę normalności w jego życiu, bez skutku. Jego stan się jednak zmienia, gdy zainspirowany obchodzonym Dniem Ojca, postanawia zostać... mężem dla swojej matki i ojcem dla rodzeństwa. Abel uroił sobie bowiem, że jest głową rodziny. A biedna matka bojąc się powrotu syna do psychiatryka udaje, że wszystko jest w normie. Do czasu, gdy po dwu letnim niebycie do łask powraca mąż....
Sam film nie rzuca się jakoś wybitnie w oczy. Jest przeciętny. To co go jednak wyróżnia to z pewnością fabuła i sposób przekazania dość sporego problemu w naprawdę lekki sposób. A wszystko za sprawą sporej dawki irracjonalnego komizmu. Nawet edypowe sceny łóżkowe Abla nie rażą. A strofowanie chłopaka starszej siostry i odpytywanie jej z zajęć szkolnych wręcz bawią do łez. Abel to przede wszystkim uroczy chłopiec, który zagubił się w świecie dorosłych relacji. Mocno przywiązany do ojca, nagle porzucony, staje przed pustką nie do wypełnienia. Może błąd leżał w matce, która skutecznie nie przygotowała chłopca przed tak radykalnymi emocjami ? Może to jego wyjątkowa wrażliwość ? Ten film nie rozwiewa wątpliwości. I nie jest to mankament. Luna położył nacisk na absurd. Z pewnością skupiając się na psychice chłopca i jego wewnętrznym dramacie film nie byłby tak lekki, a bardziej przygnębiający.
Powiem szczerze, że miałam dość spore opory przy wyborze tego filmu. Jakoś nieszczególnie przekonuje mnie bowiem tematyka dziecięca. Jednak film mocno broni fabuła, dialogi i rewelacyjna rola małego Christopher Ruíz-Esparza. I gdyby nie te trzy atuty film byłby kompletną męczybułą, a tak mogę z czystym sumieniem polecić zainteresowanym.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))