Strony

niedziela, 26 stycznia 2014

BORGMAN




Od czasu Haneke FUNNY GAMES, Balaguero SŁODKICH SNÓW czy Miike LEKCJA ZŁA nie widziałam tak chłodnego, precyzyjnie wykalkulowanego studium zła. 
Holenderski reżyser Alex van Warmerdam znany jest z oryginalnych scenariuszy. Poznałam go głównie za sprawą groteski, a właściwie dramatu podszytego czarnym, jak smoła humorem OSTATNIE DNI EMMY BLANK. Warmerdam, jak nikt inny jest mistrzem kamuflażu. Kreśli nam z pozoru normalne rodziny, które po bliższym poznaniu zachowują się, jakby zabłądziły w podróżach międzygalaktycznych, a nawigacja przypadkowo skierowała ich na planetę Ziemia. Tak było w przypadku Emmy i podobnie jest w BORGMANie. Co różni te dwa filmy? Poczucie humoru. O ile Emma jest przepełniona groteską, niczym z greckiego filmu KIEŁ, o tyle BORGMAN na pierwszy plan wysuwa zepsucie moralne i niczym nieuzasadnione okrucieństwo. Jest tu jednak pewna doza groteski. Przewrotnie symbolizują ją ofiary tytułowego ogrodnika. Ślepo ufające, naiwne, znudzone życiem w dobrobycie.

 

Kim jest więc BORGMAN? Odpowiedzi na to pytanie nie uzyskamy. Prawda o nim płynie z tych kilkudziesięciu minut filmu. To człowiek, który tworzy pewnego rodzaju sektę. Swoich członków werbuje jednak w dość specyficzny sposób. Ma hipnotyczną naturę, dar wpływania na ludzi lub niesamowitą umiejętność odnajdywania jednostek słabych, podatnych na sugestie. Jest wyzuty z emocji. Jego działania są skupione na celu, a czynności precyzyjnie wykalkulowane. Oddziałuje na ludzką podświadomość umiejętnie nią manipulując. Jego obecność wzbudza agresję, ale nie on jest jej źródłem. On to źródło stymuluje. Wybudza swoje ofiary z letargu, a gdy są mu już one niepotrzebne bez wahania sięga po ostateczne rozwiązania.



Nie jest to dzieło wybitne, jednak płynie z niego wielki niepokój. Świadomość, że ten niepozorny, elokwentny mężczyzna o skromnej figurze potrafi w mgnieniu oka stać się predatorem sprawia, że ciało oblewa się zimnym potem. Nie wiemy jakie są jego motywy. I ten brak wiedzy jeszcze bardziej wzmaga strach. Z drugiej strony zadziwia ludzka naiwność. Pewne zachowania w filmie są przekoloryzowane, ale jestem bardziej niż pewna, że znalazłoby się wiele osób, które w podobny sposób ugościłoby nieznajomego człowieka w swoim domu. Ten brak wyobraźni, instynktu samozachowawczego i naiwność wśród bohaterów jest niewyobrażalnie irytująca, ale stanowi pewnego rodzaju sygnał alarmowy. Otwiera nam oczy, że zagrożenie może być kompletnie nieprzewidywalne. A zło przybiera szaty poczciwego człowieka.


Nie sądziłam, że spodoba mi się nowy film Alexa van Warmerdam'a. Jest o wiele lepszy od jego poprzedniego filmu i z pewnością wzbudza o wiele więcej emocji. Choć pomysł na fabułę jest mocno kontrowersyjny, nie zmienia to faktu, że wzburzenie jakie film wywołuje to największy jego atut.
Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))