Od czasu Haneke FUNNY GAMES, Balaguero SŁODKICH SNÓW czy Miike LEKCJA ZŁA nie widziałam tak chłodnego, precyzyjnie wykalkulowanego studium zła.
Holenderski reżyser Alex van Warmerdam znany jest z oryginalnych scenariuszy. Poznałam go głównie za sprawą groteski, a właściwie dramatu podszytego czarnym, jak smoła humorem OSTATNIE DNI EMMY BLANK. Warmerdam, jak nikt inny jest mistrzem kamuflażu. Kreśli nam z pozoru normalne rodziny, które po bliższym poznaniu zachowują się, jakby zabłądziły w podróżach międzygalaktycznych, a nawigacja przypadkowo skierowała ich na planetę Ziemia. Tak było w przypadku Emmy i podobnie jest w BORGMANie. Co różni te dwa filmy? Poczucie humoru. O ile Emma jest przepełniona groteską, niczym z greckiego filmu KIEŁ, o tyle BORGMAN na pierwszy plan wysuwa zepsucie moralne i niczym nieuzasadnione okrucieństwo. Jest tu jednak pewna doza groteski. Przewrotnie symbolizują ją ofiary tytułowego ogrodnika. Ślepo ufające, naiwne, znudzone życiem w dobrobycie.
Kim jest więc BORGMAN? Odpowiedzi na to pytanie nie uzyskamy. Prawda o nim płynie z tych kilkudziesięciu minut filmu. To człowiek, który tworzy pewnego rodzaju sektę. Swoich członków werbuje jednak w dość specyficzny sposób. Ma hipnotyczną naturę, dar wpływania na ludzi lub niesamowitą umiejętność odnajdywania jednostek słabych, podatnych na sugestie. Jest wyzuty z emocji. Jego działania są skupione na celu, a czynności precyzyjnie wykalkulowane. Oddziałuje na ludzką podświadomość umiejętnie nią manipulując. Jego obecność wzbudza agresję, ale nie on jest jej źródłem. On to źródło stymuluje. Wybudza swoje ofiary z letargu, a gdy są mu już one niepotrzebne bez wahania sięga po ostateczne rozwiązania.
Nie jest to dzieło wybitne, jednak płynie z niego wielki niepokój. Świadomość, że ten niepozorny, elokwentny mężczyzna o skromnej figurze potrafi w mgnieniu oka stać się predatorem sprawia, że ciało oblewa się zimnym potem. Nie wiemy jakie są jego motywy. I ten brak wiedzy jeszcze bardziej wzmaga strach. Z drugiej strony zadziwia ludzka naiwność. Pewne zachowania w filmie są przekoloryzowane, ale jestem bardziej niż pewna, że znalazłoby się wiele osób, które w podobny sposób ugościłoby nieznajomego człowieka w swoim domu. Ten brak wyobraźni, instynktu samozachowawczego i naiwność wśród bohaterów jest niewyobrażalnie irytująca, ale stanowi pewnego rodzaju sygnał alarmowy. Otwiera nam oczy, że zagrożenie może być kompletnie nieprzewidywalne. A zło przybiera szaty poczciwego człowieka.
Nie sądziłam, że spodoba mi się nowy film Alexa van Warmerdam'a. Jest o wiele lepszy od jego poprzedniego filmu i z pewnością wzbudza o wiele więcej emocji. Choć pomysł na fabułę jest mocno kontrowersyjny, nie zmienia to faktu, że wzburzenie jakie film wywołuje to największy jego atut.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))