Strony

środa, 1 stycznia 2014

MANDELA: LONG WALK TO FREEDOM

 
 
... czyli jak twierdzi sam odtwórca głównej roli, popisowa rola, film marzenie, dzięki któremu można przejść do historii. Czy rzeczywiście ? Czy na tle tylu powstałych filmów o Mandeli ten się czymś wyróżnia ?



Powiem szczerze, że film mnie nie uwiódł. Może za słabo przedstawiono walkę Mandeli o zniesienie apartheidu. Mam wrażenie, że ten wątek, najważniejszy z jego życia, potraktowano bardzo pobieżnie. , który ma na swoim koncie dwa dobre filmy (Kochanice króla (2008), Pierwszoklasista (2010) ), postawił na życie prywatne Mandeli i jego filozoficzne spostrzeżenia, które były podwalinami jego podejścia do walki z segregacją w RPA.



Dużo się swego czasu naczytałam na temat kariery politycznej Mandeli, której w filmie nie poświęcono praktycznie wcale uwagi, a która w życiu realnym spotkała się ze sporą krytyką. Mandela bowiem jest o wiele lepszym przywódcą, niźli politykiem i tego ducha oddał Chadwick. Drugim atutem filmu jest kompletnie inne spojrzenie na życie Mandeli,  jakie do tej pory widziałam. Jego związki z kobietami i życie miłosne było znane z różnorodności. Jednak małżeństwo z Winnie traktowane było raczej z pobożnością należną tak zasłużonemu człowiekowi. Chadwick burzy z lekka ten obraz. Ale nie obraża w nim nikogo. Przedstawia nam ogromną różnicę światopoglądową. Oddalanie się ideologiczne małżonków, których właśnie idea połączyła, a których rozdzieliła wieloletnia rozłąka. 
Chadwick uwypukla rozpad małżeństwa Mandeli poprzez lata przesłuchań i terroru na obu małżonkach. Mandela został zamknięty w celi, odcięty od świata zewnętrznego, od informacji, rodziny na 27 lat. Ta sytuacja kontrastowana jest zmianami wśród społeczeństwa. Jego dojrzewanie do konieczności przeprowadzenia radykalnych zmian. Wybuchy złości, agresji i kiełkująca beznadzieja, która pobudza do walki. Takie zmiany wpłynęły niesamowicie na psychikę Winnie. Ich powrót po latach i późniejsza rozłąka była naturalną konsekwencją. I jak Mandela pięknie podsumował, utrata Winnie to jedyne zwycięstwo, jakie system nad nim osiągnął.



Bardzo ciekawy film. Bardzo dobra rola . Nie sądzę jednak, by była tak zjawiskowa, że obraz Mandeli zostanie mi w pamięci pod jego postacią. Zdecydowanie większe wrażenie zrobiła na mnie filigranowa . Zmiana jaką przechodziła od momentu poznania Mandeli do chwili jego wyjścia z więzienia rysowała się na jej twarzy. Była w tej roli autentyczna i przekonywująca. Jednak zarówno Harris, jak i Elba uchwycili ten niezwykły przykład, jakim jest Mandela i Winnie. Oboje są potwierdzeniem tezy - można złamać ludzkie ciało, jednak duch pozostaje nietknięty.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))