DUŻE ZŁE WILKI to film, który podobnie jak SIEDEM Finchera wprowadza odrobinę powiewu świeżego powietrza w oklepany do granic możliwości gatunek thrillera. Nie sądziłam, że ten prawie dwugodzinny seans sprawi mi tyle problemów. Nie za sprawą złej jakości, wręcz przeciwnie. Izraelscy twórcy tak wywindowali poziom emocji, że każde pół godziny przed ekranem powodowało istny ból egzystencjalny.
Tytuł nawiązuje do bajki o Czerwonym Kapturku i Złym Wilku, co to smakoszem dzieci jest. Owym wilkiem w filmie jest pedofil, którego ściga nie tylko policja, ale również ojciec jego ostatniej ofiary. Wilk jest żarłoczny, ale równie cwany. Ukrywa się pod swym nieskazitelnym płaszczykiem człowieka poczciwego. Maskuje i skrzętnie chowa w tajemniczych skrytkach swe chore fantazje. A jedynym efektem jego okrucieństwa i przesączonego złem szpiku są dziecięce ciała pozbawione głów.
Film jest makabryczny. Przepełniony brutalnością, złością, pragnieniem zemsty. Emocje płyną z ekranu wielką falą, nie są ani dozowane, ani stopowane. Widz poddaje się tej fali, która niesie, ale i wciąga w głąb. I ta głębia jest przerażająca. To zatarcie granicy między przestępcą, a jego ofiarami, których w filmie reprezentuje policjant i ojciec dziewczynki. W pewnym momencie nie można odróżnić, który z uczestników tej makabry jest zepsuty i bezsprzecznie powinien zostać ukarany. Sceny w piwnicy, która staje się miejscem kaźni są tańcem trzech katów. Autorzy do napisów końcowych trzymają nas w niepewności, który z nich jest owym baśniowym wilkiem.
W ten wypełniony parną atmosferą zemsty obraz autorzy wpompowali ogromną dawkę humoru. Brzmi to co najmniej dziwacznie. Okazuje się bowiem, że w filmie przepełnionym torturami znajduje się wiele zabawnych scen. Autorzy równo kroją żarty ze stereotypu policjanta o zakutym łbie. Kpią z techniki dobry - zły policjant. Wyśmiewają stereotyp zacofanego araba - przestępcy. A w trakcie scen tortur z udziałem dziadka ofiary można paść ze śmiechu pokotem. Tak zabawnego niezabawnego filmu w życiu nie widziałam. I choć wydawałoby się, że DUŻE ZŁE WILKI to mega poważny thriller o seryjnym mordercy, przesączony motywem zemsty, gdzieś podskórnie, między scenami wyrywania paznokci i przypalania palnikiem klatki piersiowej, mamy ubaw po pachy i niezłą zabawę.
Polecam ten film. Nie zdziwiłabym się, gdybyśmy ten czarny jak smoła piekielna humor za niedługi czas ponownie podziwiali na wielkim ekranie z etykietą made in hollywood. Wyjątkowość scenariusza jest ogromna, a dialogi oryginalne i nieprzeciętne. I absolutnie nie znajduję choć najmniejszego mankamentu, który działałby na niekorzyść tej izraelskiej produkcji.
Moja ocena: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))