Czego się Miike nie tknie, albo okrywa to złotem, albo oblewa kałomoczem. Facet jest nieprzewidywalny, jak Polska pogoda. Jeszcze niedawno szlak mnie trafiał nad miałkością i marnością SŁOMIANEJ TARCZY, a tu znów zaskok. Miike jest płodny jak króliki w okresie godowym. Czego on już nie nakręcił... thrillery, horrory, musicale, westerny, romanse, filmy historyczne... czego dusza zapragnie. Tym razem ponownie wziął się za ekranizację. Skoro manga i anime już były, przyszedł czas na grę komputerową.
ACE ATTORNEY to gra o przygodach adwokata Phoenixa Wrighta. Miike przenosi jego postać wraz z całą plejadą współtowarzyszy na ekran. I w tej niedalekiej przyszłości buduje dramat sądowy okraszony charakterystycznym kadrowaniem z anime. To pewnego rodzaju filmowy misz - masz, który w przypadku gamoniowatego adwokata nadaje obrazowi ostrości i wyrazistości. Z jednej strony to dość wierna adaptacja gry, z drugiej ciekawy eksperyment filmowy. Quasi komedia przemieszana z wątkami kryminalnymi i walką na arenie sądowej. Nie da się ukryć, że mimo swych dwóch godzin film wciąga. Przekoloryzowanie i napompowanie postaci do granic karykaturalnych nie jest tu żadnym mankamentem, wręcz przeciwnie. Charakterystyka, scenografia, kostiumy, fryzury - wszystko to buduje rewelacyjną baję dla dorosłych ze sporą dawką humoru i niesamowitymi zwrotami akcji. Wątków kryminalnych jest co niemiara, wszystkie są czytelne i nie sposób się pogubić. Miike ponownie, jak w SŁOMIANEJ TARCZY odrzucił makabreskę i brutalizm. Skupił się na budowie fabuły i postaci. Bohaterowie są skrajni i jak to Japończycy bardzo energicznie wypowiadają swoje kwestie. Mamy tu dodatkowo całą barwę osobowości od durnowatego i ciamajdowatego adwokata, jego przyjaciółkę, która jest medium, głupkowatego przyjaciela i przeciwników - genialnych, chłodnych perfekcjonistów.
Miałam obawy przystępując do seansu. Bałam się, że tak przekoloryzowana historia z groteskowymi postaciami może mnie odrzucić, a fabuła drażnić. Nadal jestem bardzo zdziwiona, że akcja mnie wchłonęła. I to jest geniusz Miike. Jego dziwaczne i pokrętne historie potrafią bawić i intrygują. Takie odczucia miałam podczas seansu SZCZĘŚCIE RODZINY KATAKURI, SUKIYAKI WESTERN DJANGO i tak też mam z ACE ATTORNEY.
Polecam - świetna zabawa. Z pewnością wielbiciele japońskich filmowych klimatów, a przede wszystkim Miike się nie zawiodą. Szaleństwo na ekranie, kolorowe postaci, liczne zwroty akcji, przeplatane kosmiczną ścieżką dźwiękową, fajnymi zdjęciami i mega odjechaną charakteryzacją. Przy okazji Miike udowodnił, że można stworzyć bardzo fajną ekranizację gry komputerowej. Wiemy z doświadczenia, i to nie wyłącznie za sprawą Uwe Bolla, że z takimi adaptacjami jest cieniutko.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))