Wiele razy, przy okazji opisu adekwatnych filmów, rozpisywałam się nad wielkim okrucieństwem dzieci. Jakie pokłady zła w nich drzemią, za których obłaskawienie odpowiedzialni są rodzice. WŁADCA MUCH to jeden z tych filmów, które rewelacyjnie oddają to co mam na myśli pisząc powyżej. Choć sam film nie jest arcydziełem, a do książki Williama Goldinga pozostaje sporo do nadrobienia, samo sedno problemu zostało rewelacyjnie uchwycone.
Krótko o fabule, jeśli ktoś nie czytał książki... Na jedną z kilkudziesięciu małych wysepek przybywa grupa kilkunastu chłopców. Powodem dla którego się tam znaleźli była katastrofa lotnicza. Wprawdzie chłopcom fizycznie nic się nie stało, pozostają jednak sami na Wyspie, zdani na siebie, swoje umiejętności i inteligencję.
W takich właśnie warunkach dorosły człowiek nagle przechodzi próbę swego człowieczeństwa. W takich okolicznościach dyplomy, piękne stroje i cudne gadżety zostają z dala pola widzenia, a liczy się twoja zdolność przetrwania, etyka, upór, konsekwencja i mówiąc krótko cwaniactwo. Problem tkwi w tym, że dorosłemu jest o wiele łatwiej zachować się godnie, ponieważ kodeks moralny ma wszczepiony w skórę, a zasad w głowie bez liku. Jak więc w tej dżungli rozpasania, bez rodzicielskich nakazów-zakazów, bez rygoru i zasad zachowają się dzieci ?
Film obrazuje to dosadnie. Kiedy bata nad głową brak z tych małych istot wyławia się zwierzę, które w dorosłym świecie określa się mianem kryminalisty. Niebywałe w jak krótkim czasie te nieświadome świata i ludzkich zależności istoty potrafią knuć intrygi, wzniecać konflikty i toczyć walkę o wpływy oraz władzę. Nikt ich tego nie nauczył, nikt nie podpowiedział, a ta wiedza to niczym niezmącony instynkt.
W jednej z kwestii pada dość istotne pytanie, które kładzie cień na istotę problemu. Jeden z chłopców prześladowanych przez gang dzieci, zastanawia się "postępowaliśmy jak dorośli, dlaczego nam nie wyszło ?". Można tu oczywiście toczyć zażartą dyskusję, jednak w świecie w którym zasady nie obowiązują, bo ich nie ma, a rozpasanie i szaleństwo kroczy w parze z nieograniczoną wolnością, nagła próba budowy systemu, który my zwiemy prawem, kończy się buntem i rewoltą. Trudno się bowiem porozumieć osobom mówiącym innym językiem, u których dojrzałość emocjonalna kiełkuje, a empatia rodzi się bólach, jeśli kiedykolwiek się urodzi. Ten obraz to cudowne studium charakterów... od ciekawskich świata, przez intelektualistów, prawych, podatnych na manipulacje, czy socjotechniczne gierki, po totalne szumowiny i ludzkie odpady genetyczne.
Co do realizacji mam kilka zastrzeżeń. Początek filmu jest monotonny, faktyczna akcja i napięcie ukazuje się w drugiej połowie filmu i to największy jego atut. Brutalność i okrucieństwo dzieci jest tu genialnie rozpisana na części pierwsze. Może razić zbędne wydłużanie kadrów. Trochę brakowało mi treści w pierwszej połowie filmu, którą zastępowały zbyt długie ujęcia wałęsających się dzieciaków. Mimo wszystko warto zobaczyć ten obraz, choć powstało już kilka filmowych adaptacji WŁADCY MUCH. Bolesny to wprawdzie seans, ale nie pozostawia suchej nitki na mrzonce zwanej pajdokracją. Pytanie tylko retoryczne pozostawię, czy rzeczywiście daleko jest nam, dorosłym do dziecka przedstawionego w książce i na ekranie ?
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))