Strony

niedziela, 20 kwietnia 2014

THE RAILWAY MAN [2013]




Nie jest to może MOST NA RZECE KWAI, czy ŁOWCA JELENI, jednak spokojnie możemy zapisać DROGĘ DO ZAPOMNIENIA do kanonu filmów mówiących o konsekwencjach traumatycznych przeżyć wojennych. Jonathan Teplitzky bardzo subtelnie zagłębia się w zespół stresu pourazowego. Dawkuje nam wizualne tortury nadając głębi emocjonalnym przeżyciom bohatera. Podoba mi się to co obejrzałam, choć sam film nie jest pozbawiony mankamentów. 



Historia Erica Lomaxa oparta jest na faktach. Ten mężczyzna przez lata borykający się ze wspomnieniami dni spędzonych w japońskiej niewoli, namówiony przez przyjaciela i żonę postanawia spotkać się ze swym oprawcą. Film jednak nie rozpoczyna się momentem spotkania obu panów. Powoli poznajemy losy Erica poprzez retrospekcje i wspomnienia. Reżyser umiejętnie nakłada kadry dotyczące przeszłości bohatera na te z czasu teraźniejszego. Dzięki temu bardzo sprawnie jesteśmy przenoszeni w czasie nic nie tracąc na linearności wydarzeń. Nacisk jednak został położony na emocjach, bolesnych wspomnieniach i traumie, która przez naście lat zżera bohatera skutecznie uniemożliwiając mu budowanie związku z żoną. Jego funkcjonowanie w społeczności również jest obarczone ogromnym wysiłkiem emocjonalnym. Dźwięk, odgłos, szelest potrafią w mgnieniu oka przywołać wspomnienia tortur, głodu i niewyobrażalnego wysiłku psychicznego i fizycznego.



Teplitzky nie sili się na gloryfikowanie postawy Erica. Trzeba tu zaznaczyć, że bohater jest klasycznym przykładem zwycięstwa hartu ducha, etyki, męstwa i honoru nad brutalną siłą i zwierzęcymi instynktami. Reżyser kreśli postać Erica w taki sposób, byśmy sami doszli do konkretnych wniosków. Kontrastuje względem siebie dwie postaci - heroiczną postawę bohatera wobec słabości i tchórzostwa jego kata, czynów wobec słów. To piękny kawałek kina, który dobitnie ukazuje postawę człowieka honorowego, odważnego, szlachetnego i prawego.


Obraz nie jest pozbawiony mankamentu. Znajduję, na szczęście, tylko jeden, jednak mocno uwierający. Były momenty monotonne, które nie koloryzowały fabuły, a wydawały się być zwykłą zapchaj dziurą. Obraz stał się przez to niezłą sinusoidą. Skrajne emocje i wstrząsające obrazy zostały spowalniane relacjami z żoną, by znowuż przenieść nas do tropikalnej gehenny bohatera. Historia Erica broni się jednak sama. A jego filmowy odpowiednik Colin Firth po raz kolejny dał popis swego geniuszu. Człowiek, który mimiką twarzy potrafi oddać emocje tak skraje, aż niemożliwe. Jego stoicką postawę burzy złość, bezsilność, chęć zemsty, czy współczucie, a wszystko w jednym spojrzeniu. Cudowny aktor i niezwykły talent. 
Polecam ten film. Fabularyzowana historia postaw uznawanych dawnymi czasy za cnotliwe z pewnością nikomu nie zaszkodzi, a powinna dać do myślenia.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))