Strony

niedziela, 6 kwietnia 2014

TROIS MONDES [2012]




Pani Catherine Corsini swego czasu popełniła rewelacyjny film PARTIR. Podążając tym śladem zdecydowałam się na TRZY ŚWIATY, choć fabuła nieszczególnie mnie przekonywała. Z prostego względu, takich było już wiele. I choć po raz kolejny Corsini udowodniła, że budowanie dramatu jednostki to jej as w rękawie, sam film wypadł dość przeciętnie.



Pewien młodzian w czasie wypadu z koleżkami potrąca mężczyznę. Przestraszony konsekwencjami ucieka z miejsca wypadku. Na jego nieszczęście wypadkowi przyglądała się młoda dziewczyna. Ich losy oraz tragedia żony ofiary finalnie się złączą. Choć jurysdykcji nie stanie się zadość, film skupia się na etyce i moralności, która ostatecznie wymierzy srogą karę za zaniechanie.



Jak widać z powyższego fabuła nie jest niczym odkrywczym. Corsini wydaje się zdawać sobie z tego sprawę. Stawia bowiem ogromny nacisk na przeżycia i emocje związane z wypadkiem. Sprawca, ów młody mężczyzna, to człowiek z nizin społecznych, który po latach ciężkiej pracy osiągnie status społeczny jemu nieprzypisany. Poprzez wżenienie się w bogatą rodzinę, podległość teściowi i przejęcie części jego majątku. Wypadek wydaje się więc linią graniczną pomiędzy wymarzonym życiem, a powrotem do dna. Bohater jednak nie jest człowiekiem małostkowym, jakby się początkowo wydawało. Mimo praktycyzmu nie potrafi wyzwolić z siebie myśli o tragedii, której był głównym ogniwem. Myśli o ofierze, o jego rodzinie prześladują go i niszczą od środka. Jego wewnętrzny dramat staje się kartą przetargową dla widza. Kartą, która nie pozwala ostatecznie osądzić bohatera. Powinien iść do więzienia, czy to więzienie, dożywotnie, już sobie zagwarantował i cztery ściany niewiele tu już zdziałają ? 



Patrząc na film pod kątem dramaturgii jest lepiej niż dobrze. Corsini rewelacyjnie buduje emocje. Daje widzowi wiele wyborów, wiele możliwości bez narzucania ostatecznej decyzji. Film bowiem zahacza o dramat trzech osób - bohatera, świadka i żony. Każda z nich nosi swój własny krzyż. Jedna osoba wybrała go sobie sama, druga niechcący, a trzeciej został on z góry przeznaczony. Niestety poza dramaturgią są przerwy w fabule, które powodują przypływ znużenia. Choć to naprawdę dobry dramat ta nieszczelność mocno film osłabiła.
Moja ocena: 6/10 (choć bardziej 6,5)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))