Strony

środa, 7 maja 2014

GUMMO [1997]




Harmony Korine nie należy do moich ulubionych reżyserów. Nie ujęło mnie jego SPRING BREAKERS, a i wcześniejsze dokonania nieszczególnie zachwyciły. SKRAWKI natomiast można zaliczyć do ciekawego projektu trochę fabularnego, trochę paradokumentalnego, w który Korine zaangażował oryginalną grupę naturszczyków. Wywołują piorunujące wrażenie.



Korine swoją wszędobylską kamerą wkracza w patologiczne środowisko młodzieży z miejscowości Xenia, które spustoszyło tornado. Realizm płynący ze zdjęć jest ogromnie bolesny. To miasto dziwaków, zboczeńców, kryminalistów i popaprańców wszelkiej maści. Widok zniszczonych domów, martwych zwierząt, wałęsających się dzieci bez opieki zatrważa. Mikrokosmos, który prezentuje Korine jest zepsuty do szpiku kości. Przepełniony agresją, okrucieństwem, a bohaterowie pozbawieni są nie tylko rozumu, ale i wszelkich hamulców. W takim świecie z pewnością mało kto chciałby przebywać, a co dopiero żyć.



Nie jest to łatwy film w odbiorze. Fabułę co rusz przecinają dokumentalizowane kadry, którym siły wyrazu dodają młodzi aktorzy niezwiązani z zawodem. Ich naturalność jeszcze bardziej uwydatnia patologię, która pączkuje i rozprzestrzenia się jak wirus. Są chwile, w których trudno odróżnić osobę upośledzoną od osoby zdrowej lecz kompletnie zdemoralizowanej. Podobnie, jak KIDS, SKRAWKI są przepełnione kontrowersją. Trudno się jednak przyczepić do fabuły, jeśli to co oglądamy na ekranie jest niezwykle naturalistyczne i nie nosi znamion sztucznego kreowania rzeczywistości. Na palcach jednej ręki możemy zliczyć profesjonalistów w tym projekcie i może dlatego też SKRAWKI jeszcze bardziej intrygują i wywołują bardzo skrajne emocje.



Korine stworzył bardzo wymowny projekt. Jest o wiele bardziej autentyczny, niż jego przekoloryzowany i napompowany pod publikę SPRING BREAKERS. SKRAWKI prezentują przerażający obraz zepsucia, a świat w nim przedstawiony uległ ogromnej deformacji. Podobnie jak w SPRING BREAKERS, czy KIDS kontrowersja jest dla Korine sposobem demistyfikacji. W swój własny sposób Korine wyśmiewa małomiasteczkowe społeczności, ich zacofanie i absolutną abnegację. I muszę przyznać, że taka forma zaprezentowana przez reżysera w SKRAWKACH, z całą kolorową gamą postaci spod ciemnej gwiazdy autentycznie do mnie przemawia. Surowy, momentami bulwersujący obraz, pozbawiony teledyskowego blichtru, ukazujący świat, który skrywa się za rogiem, lecz jest skrzętnie zepchnięty pod dywan. Takiego Korine'a kupuję.
Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))