Z niecierpliwością czekałam na film Łoźnicy WE MGLE. W pamięci kłębią się kadry z SZCZĘŚCIE TY MOJE, a pragnienie przeżycia podobnych emocji było niezwykle intensywne. Niestety czuję spory zawód po seansie. Mimo mocnej i cierpkiej fabuły realizacja kompletnie mnie uśpiła i znużyła. Łoźnica przeciągającymi się ujęciami zbliżał się ku kinu kontemplacyjnemu, a takie kino jest w moim przypadku całkowicie niestrawne.
Łoźnica ponownie porusza ciężki temat etyki i moralności. Przenosi nas do początków drugiej Wojny Światowej. Do czasów, w których przyjaciel stawał się wrogiem, a wszelkie skrywane ludzkie słabości wypełzały niczym larwy ku światłu. Reżyser wkracza w ciemne zaułki ludzkiej duszy. Choć główni bohaterowie wydają się być krystaliczni targają nimi sprzeczne emocje. Suszenja niesłusznie osądzony o kolaborację z Niemcami staje przed ciężkim wyborem odebrania sobie życia dla zachowania twarzy a życiem w ostracyzmie. To człowiek pogodzony z własnym marnym losem i który bezwolnie "idzie na ścięcie". Żyje w czasach, w których rzeczywistość straciła odcienie szarości, a przyzwolenie na zło wydobywa z ludzi najmroczniejsze zachowania. Podobno nadzieja umiera ostatnia, patrząc na bohaterów trudno znaleźć poparcie dla postawionej tezy.
Łoźnica oczyszcza świat z wartości. Tworzy rzeczywistość, w której szacunek, przyjaźń, honor zostają przeciwstawione złu, zezwierzęceniu i barbarzyństwu. Autor wydaje zdawać sobie sprawę, że świat wojny potrafi wykreować fałszywych bohaterów, a umiejętna manipulacja może usprawiedliwić każdy przejaw okrucieństwa. Ten wątek jest do dzisiaj niezwykle aktualny.
W tę machinę malwersacji wkręca trzech głównych bohaterów, którzy są całkowicie podporządkowani losowi. Nie sposób przejść obojętnie wobec takiej postawy. Świat wartości zostaje bezwolnie poddają szaleństwu wojny.
W tę machinę malwersacji wkręca trzech głównych bohaterów, którzy są całkowicie podporządkowani losowi. Nie sposób przejść obojętnie wobec takiej postawy. Świat wartości zostaje bezwolnie poddają szaleństwu wojny.
Fabuła WE MGLE, aż prosi się o porównanie do polskiej OBŁAWY. Podobne rozterki bohaterów - kto wróg, kto przyjaciel ? Komu można zaufać i czy można zaufać sobie samemu ? Przyglądając się bohaterom obu tych filmów nie opuszcza przekonanie, że najcięższą wojnę jaką toczą, to wojna z samym sobą. Niestety film Łoźnicy nie brzmi tak przekonywająco, jak obraz Krzyształowicza. Również pod kątem realizacyjnym sporo mu do niego brakuje. Nużą długie kadry wałęsających się bohaterów, choć sposób ujęcia ich losów jest oryginalny. Nie mogę jednak przeboleć nudy, która wiała z ekranu i zmiatała wszystkie pozytywne emocje, które zdążyły wykiełkować. Kompletnie zaprzepaszczony potencjał. Niestety cały czas mam w oczach poprzedni film Łoźnicy i może dlatego jestem tak bardzo krytyczna.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))