Strony

środa, 13 sierpnia 2014

PALO ALTO [2013]





Na początku roku postanowiłam omijać wielkim łukiem kino beznadziejne, tandetne, płytkie i głupie. Do tej pory wydawało mi się, że to wyłącznie moja wina, że na takowe trafiam. Po obejrzeniu PALO ALTO muszę zweryfikować swój dotychczasowy pogląd. Nie zawsze znajduję głupie kino, czasami głupie kino znajduje mnie.



W trakcie seansu i tuż po nie mogłam wybić z głowy pytania: dokąd zmierza klan Coppola ? Senior rodu od dawna przysypia na zasłużonej emeryturze, córka od pewnego czasu dzierga niemrawe kino o niczym, a do tego zacnego grona dołącza wnuczka ze swoim debiutem, który lekko mówiąc jest wątpliwy. Co mam więc na myśli ?



Po pierwsze - przez większość trwania filmu nie mogłam wyjść z wrażenia, że już gdzieś widziałam podobny sposób kręcenia filmów. Cóż... niedaleko pada jabłko od jabłoni, daleko szukać nie trzeba. Pod kątem realizacyjnym, muzyki i zdjęć film jest zdjęty żywcem z projektów Sofii Coppoli. Po drugie - tematyka. Zarówno Sofia, jak i teraz Gia często swoje filmowe opowieści koloryzują postaciami żeńskimi o płochej, nieskonkretyzowanej, zagubionej i mocno niezdecydowanej naturze. Takie mimozy, które to więcej od życia oczekują niż są w stanie od siebie dać. Główna bohaterka PALO ALTO - nastolatka, która nie wie co chce od życia, co chce w życiu robić, kogo kochać, co myśleć i gdzie być. Nie zrozumiem dzisiejszego pokolenia. Zwłaszcza, że zobrazowana młodzież w obrazie wnuczki Coppoli niczym się nie różni od bohaterów filmów Harmony Korine (zwłaszcza SPRING BREAKERS), jak i Sofii Coppoli (THE VIRGIN SUICIDES, BLING RING). Destrukcyjne popędy, seksualne rozpasanie, płytka powierzchowność i brak pomysłu na siebie - tak w wielkim skrócie może zobrazować filmowe towarzystwo, które usprawiedliwia swoją nieudolność wiekiem dorastania. 



No i po trzecie, co w pewnym sensie zawarłam w "po drugie" - scenariusz, dialogi i fabuła są powiedzmy sobie słabe. Domyślam się, co chciała nam przekazać Gia Coppola w PALO ALTO. Boleści dojrzewania, pragnienie bycia akceptowanym przez grupę, chęć wpasowania się w grupę, odrzucenie, czy kompletny brak zainteresowania przez rodzinę, która traktuje swoje dzieci, jak psy wypuszczone samopas w las - "jak się wyżyje - wróci i będzie spokojny". Problem w tym, że sposób w jaki skonstruowany jest scenariusz, postaci i relacje między nimi, o dialogach nie wspomnę, nie pomagają nam zrozumieć młodzieży. Scenariusz jest słaby, a przez większość trwania filmu nie wiadomo o co tak właściwie chodzi - kompletny chaos. Największe zaskoczenie przyszło jednak po seansie, kiedy zajrzałam sobie w rubrykę IMDB "scenariusz" i już kompletnie nic mnie nie zdziwiło i już całkowicie wątpliwości rozwiane zostały, a wszystko przez dwa wyrazy - James Franco. I za te wyrazy to ja podziękuję. Pani Gia Coppolo -  nie idź tą drogą, potencjał masz, ale z tym człowiekiem u boku pójdziesz na dno jak betonowy kloc. Oby te lamenty dotarły we właściwe miejsce ;-)
Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))