Niedawno rozpisywałam się o filmie COHERENCE, a tu utrzymany w tym samym gatunku mumblecore CZŁOWIEK Z ZIEMI. Niezwykłe to widowisko, a raczej widowisko-słuchowisko. Teatralna aura i niewyobrażalna wręcz historia opowiadana przy kominku przez jednego człowieka. Trudno odbiera się tego typu historie. Z jednej strony ogarniał mnie pusty śmiech, z drugiej... zaduma nad nieprzewidywalnością życia. Niezwykły to film, a o jego niezwykłości świadczy wyłącznie fabuła.
Wszyscy wiemy doskonale, że w prostocie leży klucz wszystkiego, co dobre. Sprawdzalność prostych historii jest zawsze stuprocentowa. Nie ma bowiem nic gorszego niż przekombinowanie. I tutaj, autor scenariuszy do chociażby STAR TREKa, czy TWILIGHT ZONE, Jerome Bixby kładzie ciężar historii na karb jednego bohatera.
Profesor John Oldman <nomen omen> przechodzi na wczesną emeryturę. Zaprasza swych przyjaciół z uniwersytetu na pożegnalne spotkanie. W ascetycznej scenerii pokoju i cieple palącego się drewna snuje swoją niezwykłą historię. Historię życia, które przeżył w ciągu ... 14.000 lat ! Opowieści o przeżytych epokach i wydarzeniach wprawiają w osłupienie słuchaczy, a ich zdziwieniu nie ma końca. Mitoman, hochsztapler, kłamca, czy szaleniec ? Mało komu przechodzi przez myśl, że historia ta w istocie jest prawdziwą.
Tak jak pisałam przy okazji COHERENCE filmy z gatunku mumblecore rządzą się swoimi prawami. Niski budżet, spore pole do improwizacji i scenariusz bazujący głównie na dialogach. W przypadku CZŁOWIEKA Z ZIEMI nie mamy co liczyć na super szybką akcję i porażające efekty. To raczej nastrojowy teatr, który ma nas ponieść swoją treścią. A ta jest niezwykła i niezwykłą ma moc. Historii Johna słucha się z rozdziawioną buzią, a myśli kotłują się w milisekundach. I jak bardzo absurdalna by ona nie była, konstatacja nasuwa się sama. Bixby swoim scenariuszem obnaża ludzką słabość i nieprzystosowanie do rewolucyjnych zmian. Nasza pojemność w przyjmowaniu nowinek jest niezwykle ograniczona. Ograniczeniu ulega nasze nastawienie na jakąkolwiek zmianę, której towarzyszy strach. Ta zwykła, irracjonalna opowieść pokazuje jak zamknięte umysły posiadamy. Jak każde wyłamanie z ram i zastanego porządku odblokowuje w nas postawę obronną. Z drugiej strony, to paradoksalne, jak łatwo człowiek ulega manipulacjom, pod warunkiem, że jego mózg bombardowany jest stopniowo i w małych ilościach, a jaki opór stawia, gdy ta sama informacja zostanie mu podana na tacy jednorazowo i bez zbędnego dozowania.
Polecam wszystkim poszukującym w kinie czegoś innego, niesztampowego i inteligentnego.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))