Chad Chartigan stworzył bardzo subtelny obraz o przełamywaniu własnych słabości i próbach pogodzenia się z przeszłością. Jury Sundance doceniło jego starania, czy słusznie ?
Tytułowy Martin Bonner to Pan w podeszłym wieku, który na skutek życiowych perturbacji przewartościowuje swoje życie. Zmienia pracę, otoczenie, co zmusza go do oddalenia się od swojej rodziny. Choć kontakty z dziećmi wydają się pozytywne, tak jak pozytywnym człowiekiem wydaje się być Martin, to jednak zwykłe pozory.
Film ukazuje życie Martina w kontekście jego pracy. Pracuje z byłymi więźniami pomagając im w wyjściu na prostą po pobycie w więzieniu. Rozmowy Martina z jednym ze swych podopiecznych pokazują, jak wielki ból rozstania przeżywa Martin. Paradoksalnie te rozmowy ukazują Martina w bardziej ludzki sposób. Dzięki nim zaskarbia sobie zaufanie u swych podopiecznych. Jego problemy bowiem niczym się nie różnią od problemów ludzi na zwolnieniu. Jest tak samo ludzki, jak każdy z nas, choć jego wielkie zaangażowanie potrafi wprawić w wielkie zakłopotanie.
Nie jestem wielce zachwycona tym obrazem. Przyznaję, że klimat jest niepowtarzalny. To jedna z tych niezależnych produkcji, której fabuła powoli przelatuje nam przez palce. Bez pośpiechu, w szczególnej uwadze na szczegóły. Czy można się nudzić ? Choć o nudzie nie ma mowy monotonia potrafi się wkraść. I choć obraz należy do produkcji rzetelnie zrealizowanych po raz drugi raczej po nią nie sięgnę.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))