Szczęśliwym zbiegiem okoliczności niedawno miałam okazję oglądać również gruziński film MANDARYNKI. Fabuła filmu ROZKWITAJĄCE rozgrywa się w tym samym czasie, co ta z MANDARYNEK. Mamy więc, wczesne lata 90-te oraz Gruzję ogarniętą wojną z Rosją o Abchazję. Te dwa filmy, odrębne i o kompletnie różnej tematyce łączy wojna, ale najciekawsze w nim jest kompletnie różne na nią spojrzenie.
W MANDARYNKACH obserwujemy konflikt zbrojny oczami żołnierzy w nim uczestniczących oraz neutralnych narodowościowo bohaterów. W ROZKWITAJĄCYCH wojna odarta została z patriotycznego nadęcia. Codzienna walka o chleb zwykłych obywateli, mężczyźni nieobecni w domu, ciężar życia skupiony na kobiecych barkach i młodzież pozbawiona perspektyw na lepszą przyszłość, tak wygląda patriotyzm Gruzina w ROZKWITAJĄCYCH. Gdy w MANDARYNKACH nikt nie kwestionuje słuszności poświęcania życia za Abchazję, tak w filmie Ekvtimishvili konflikt ten staje się wyłącznie posunięciem geo-politycznym, który nie ma logicznego uzasadnienia dla przeciętnego, wymęczonego wojnami obywatela.
W ten absurdalny konflikt widziany oczami mieszkańca Tibilisi wplecione są losy dwóch nastolatek - Eki i Natii. Obie dziewczynki darzą się wręcz siostrzaną miłością. Obie pochodzą z trudnych rodzin. Ojciec Natii to alkoholik, a Eki siedzi w więzieniu. Dziewczynki nie mają zbyt łaskawego życia, a wojenna zawierucha komplikuje je jeszcze bardziej. Dla Natii jedynym sposobem na ucieczkę z rodzinnej gehenny staje się małżeństwo, które wkrótce naznaczy niedojrzałość emocjonalna panny młodej.
Film ROZKWITAJĄCE w dość ciekawy sposób pokazuje nam kulturę gruzińską i mentalność tamtejszej społeczności. Bardzo konserwatywna, tkwiąca w okowach tradycji, z mocno patriarchalnym modelem rodziny. Kobiety w tej rzeczywistości nie mają wielkiego pola do popisu. Ich przyszłość najczęściej kończy się przy mężu, za zlewem kuchennym i przy dzieciach. Jeśli dodamy do tego absurd żeniaczki nieletnich dostrzegamy Gruzję jako kraj zacofany, mentalny ciemnogród.
Film nie urzekł mnie jednak tak bardzo, jak MANDARYNKI. Fabuła kompletnie się rozchodzi, staje się rozwlekła i nudnawa. A między tymi kadrami dostrzegam problem z przekazem. Czy ROZKWITAJĄCE mają być opowieścią o dorastaniu, czy o życiu w trudnych wojennych czasach ? Z pewnością misz-masz w scenariuszu skutecznie odsuwał uwagę od istoty problemu, który chciał zobrazować autor. Brak punktu zaczepienia mocno mi w scenariuszu doskwierał. Jest za to kilka naprawdę genialnych scen, zwłaszcza z pożycia małżeńskiego nastoletniej Natii i to one nadają obrazowi wyjątkowości.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))