Strony

środa, 22 października 2014

LE DERNIER COMBAT [1983]





Gdybym była kompletnym filmowym laikiem i ktoś mi w trakcie seansu powiedział, że oglądam film Luca Bessona stuknęłabym się w głowę razy pięć, a nawet dziesięć. Oprócz muzycznych konotacji film ten jest jednym z bardziej oryginalnych tytułów w filmografii reżysera i w kinematografii w ogóle.



OSTATNIA WALKA to klasyczne kino sci-fi utrzymane w konwencji post-apo. Besson ograniczył się do podstawowych środków konstrukcji fabuły. Stworzył trójkę głównych bohaterów, którzy w świecie zniszczonym, aseptycznym i dzikim próbują odzyskać resztki swego człowieczeństwa. Scenografia filmowej rzeczywistości niewiele się różni od tej przedstawionej w MAD MAXie, czy w CHŁOPCU I JEGO PSIE. Opustoszałe miasta, wyjałowione stepy i ludzkość pozbawiona wszelkich dogodności. Besson stworzył człowieka niemego, zdegradowanego do pozycji praczłowieka, który żyje z dnia na dzień, kreśląc obszar swojej dominacji siłą i brutalnością. Nie jest to świat przyjemny zarówno dla oka, jak i do życia. Jednak Besson w tej mrocznej rzeczywistości próbuje znaleźć resztki ludzkiej godności i człowieczeństwa.



Jak na debiut pełnometrażowy Besson wybrał sobie dość trudną tematykę realizując ją w miarę prostymi środkami. Mając na względzie skromny budżet tak obrana droga wydaje się słuszną i taką właściwie jest. Prostota przekazu utrzymana w monochromatycznej aurze, surowej scenerii i uszczuplonej ilości bohaterów nie obniża jakości odbioru, wręcz przeciwnie. Nadaje całości autentyczności, a skonstruowana w ten sposób prawda o człowieku wydaje się być niezwykle realną. W przypadku OSTATNIEJ WALKI prostota, która niebezpiecznie zahacza o prymitywizm, nadaje temu filmowi wyjątkowości.



Nie jest to film dedykowany masom. Specyficzna aura, rozbudowane sceny pozbawione jakichkolwiek dialogów, czy czarno - białe zdjęcia nie ułatwią odbioru. Nie jestem fanką surrealizmu, dłużyzn i wydumanej kontemplacji na ekranie, jednak to melancholijne post-apo pobudziło moje zmysły. Może nie zachwyciło, ale z pewnością nie znudziło.
Zaintrygował mnie również dobór postaci. Samotnego lekarza, odizolowanego od zwierzęcego świata. Ostatni Mohikanin stojący na straży humanizmu. Towarzyszy mu młody chłopak, który nie potrafi się pogodzić ze zdziczałą ludzką naturą, samotny i poszukujący miłości. Tę spokojną dwójkę Besson kontrastuje osobnikiem działającym instynktownie, bez namysłu. Mężczyzna pobudzony, agresywny, niczym tornado sieje strach i zamęt. Dla każdego z nich wartość ludzka ma inne znaczenie. Lekarz ze swym towarzyszem poszukują relacji międzyludzkich i zacieśnienia więzi, gdy tymczasem dla ich agresora < fajna kreacja Jeana Reno> człowiek staje się źródłem rozładowania napięcia psychicznego, czy seksualnego.
Powiem szczerze, że seans z OSTATNIĄ WALKĄ traktuję jako niezwykle interesującą ciekawostkę i wyprawę w świat, póki co, abstrakcyjny i przerażający. Besson stworzył prosty, ale trudny film, który jedni będą kochać, inni nienawidzić.
Moja ocena: 6/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz obrażać to pisz, co ślina na język przyniesie :-))